niedziela, 1 marca 2020

Jak przetrwać 8 semestr na Weterynarii?

Cześć i czołem! 
Witam Was ja Klaudia i powracam z postami dotyczącymi poszczególnych semestrów na Weterynarii we Wrocławiu. Trochę mnie tu nie było, szczerze mówiąc zastanawiałam się czy ktoś jeszcze czyta moje wpisy i czy dla kogoś mogą być pomocne? Daliście mi znać, że chcielibyście abym kontynuowała swoje notki. Dzisiaj, gdy już oficjalnie mogę się pochwalić, że zdałam sesję i przeszłam na 10 semestr (czaicie? już niedługo koniec!!!) nadrabiam blogowe zaległości. Jeśli chodzi o 4 rok to zawsze będę podkreślać, że to wakacje w porównaniu do ciężkiego 3 roku i  w porównaniu do 5 roku (semestru zimowego). Niestety muszę Was zasmucić, że dla mnie osobiście semestr letni był cięższy od zimowego, zwłaszcza pod koniec w pobliżu sesji. Bolączką tego kierunku jest fakt, że zawsze pod koniec jest masa zaliczeń, kolokwiów, kartkówek i innych. W związki z tym fizycznie nie ma czasu aby rozpocząć racjonalną naukę na sesję i trzeba się dwoić i troić i mieć nadzieję, że uda nam się wszystko zdać za pierwszym razem. A jak nie to zostaje poprawa we wrześniu. Tak było i tym razem, dodatkowo doszły problemy z niektórymi przedmiotami co niepotrzebnie napędzało niespokojną atmosferę (więc sesja dała nam trochę popalić, nie ukrywam). Semestr letni stał pod znakiem psów i kotów, był wielką nadzieją dla ludzi, którzy chcą iść w tym kierunku. Sama nie mogłam się go doczekać, chociaż nie wiążę swojej ścieżki bezpośrednio z psami i kotami. Teraz mam porównanie wszystkich 3 bloków i mogę obiektywnie ocenić, który blok był prowadzony najlepiej i z największym zaangażowaniem. Niestety muszę przyznać, że w tym przypadku czegoś mi tu brakowało, że nie było wszystko dopięte na ostatni guzik. Jakiś niedosyt pozostał, zwłaszcza w postaci zajęć praktycznych, na które tak  po chichu liczyliśmy. Przejdźmy do rzeczy. Na semestrze letnim mieliśmy następujące przedmioty:

Andrologia
Ćwiczenia:
Zajęcia całkiem ciekawe, momentami może nieco mniej (zwłaszcza jak kogoś nie interesuje bydło,świnie i konie). Ogólnie dobrze oceniam ten przedmiot. Zawsze jakaś mniejsza lub większa praktyka pod koniec ćwiczeń. Pobieraliśmy między innymi nasienie od ogiera, buhaja, psa itd, ocenialiśmy nasienie, oglądaliśmy pod mikroskopem plemniki, oglądaliśmy eksponaty w postaci sztucznej pochwy, kateterów, elektroelakujatorów i innych mniej lub bardziej "dziwnych" przedmiotów. Oczywiście wszystko to trzeba było zapamiętać i umieć rozpoznawać. Dlatego gorąco polecam robić zdjęcia i podpisywać wszystkie te przedmioty, ponieważ w zakres kolokwium zaliczeniowego wchodzi również część praktyczna polegająca na rozpoznawaniu i wskazywaniu określonych przedmiotów. Mi oczywiście najbardziej podobał się dział psów i kotów, co nie znaczy że inne gatunki były mniej ciekawie prowadzone. Mogliśmy dowiedzieć się coś o inseminacji, warunkach, które muszą być spełnione, o transporcie nasienia. Wszystko kręciło się wokół nasienia, samców i ich narządów płciowych - tak w telegraficznym  skrócie. Utrapieniem było zapamiętanie tych wszystkich liczb - koncentracja plemników, gęstość i inne parametry nasienia. Niestety było tego trochę i spełniało to kluczową rolę (trzeba było znać na zaliczenie i na egzamin). Na eduwecie były udostępniane prezentacje, więc wystarczyło sobie wydrukować materiał na ćwiczenia i ewentualnie dopisywać to co dopowiadał prowadzący. Pamiętajcie aby dobrze pilnować rozpiski i patrzeć kto ma jakie zajęcia (jaki konkretnie temat). Aby nadmiernie nie eksploatować zwierząt ćwiczenia były różnie ułożone w poszczególnym tygodniu. Więc jeśli ktoś chciał coś potem odrabiać musiał tego dobrze pilnować, najlepiej chodzić ze swoją grupą i mieć spokój. Każdy gatunek omawiany przez innego prowadzącego co powodowało, że było dosyć różnorodnie.
Kolokwium: Jedno na cały semestr, z całego materiału ćwiczeniowego. Było ustnie u różnych prowadzących w zależności od grupy. Pytania mniej i bardziej szczegółowe. Ogólnie nie było dramatu, mimo tego że wszystkie te liczby ciągle mieszały się w głowie. Prowadzący wymyślali pytania z głowy, kilka pytań na jedną osobę. Przy okazji na stole leżały wszystkie te przedmioty o których uczyliśmy się cały semestr - trzeba było albo wskazać albo prowadzący brał przedmiot do ręki i pytał co to, dla kogo i po co się to stosuje. Jakiś tydzień przed kolokwium katedra udostępniła wszystkie te rzeczy do nauki i przypomnienia sobie co do czego służy (także spokojnie, jest to do ogarnięcia).
Wykłady: Prowadzone w dużej mierze przez Pana Profesora. Dzień wykładów z andrologii wypadał w dzień w którym odbywały się również wykłady z rozrodu. Za jednym zamachem były prowadzone oba w ten sam dzień. Jednak  uprzedzę Was, że często np wykłady z andrologii były skracane kosztem rozrodu albo to właśnie rozród zaczynał się później. W zależności od tego jaki materiał akurat przerabialiśmy. W związku z tym jeśli ktoś chciał przyjść tylko na rozród często wchodził w połowie trwającego już wykładu z rozrodu i nie mógł się połapać jaki materiał aktualnie jest przerabiany. Więc jeśli interesuje Was ten temat - uczęszczajcie i na andrologie i na rozród. Oba wykłady fajne i warte polecenia! A dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że były prowadzone ciekawie i rzetelnie. Profesor wszystko tłumaczył w przystępny, zrozumiały dla studentów sposób. Jeśli ktoś jednak nie zrozumiał to profesor tłumaczył jeszcze raz, aż do skutku. Duża interakcja między wykładowcą, a studentami. Widać, że właściwy człowiek we właściwym miejscu i do tego pełen praktycznej wiedzy. Fajne schematy, które ułatwiały zrozumienie zagadnienia. Naprawdę, jedne z lepszych wykładów na całych studiach! Były też wykłady prowadzone przez innych pracowników katedry - więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dodatkowo co jakiś czas ( w sumie na większości wykładów) była puszczana lista (liczyła się na przedtermin albo na przyszłe warsztaty z USG)
Egzamin:
Przedtermin: Z tego co pamiętam trzeba było mieć 4,5 plus obecności na wykładach. Generalnie Profesor jest bardzo przychylny studentom i można było pertraktować warunki. Na koniec wyszło, że każdy kto chciał mógł iść odpowiadać ustnie. Wybrane zostały chyba 2 dogodne terminy (w tym jeden w lipcu, co było świetną sprawą dla ludzi którzy chcieli jakoś racjonalnie rozplanować sobie naukę w sesji). Pytania krótkiej odpowiedzi, a Profesor pomagał jak tylko mógł. Dawał chwilę do namysłu, nie stresował. Siedzieliśmy w kółko w bibliotece katedry i każdy dostawał pytania, które musiał rozwinąć. Bardzo polecam ten przedtermin, można było zdać w miłej atmosferze. Przed egzaminem polecam sobie również obejrzeć różne webinaria, które są ogólnodostępne w internecie min o przeroście prostaty - ułatwia to zrozumienie zagadnienia.
1 termin: Forma podobna jak dotychczasowe egzaminy z rozrodu. Nie pamiętam dokładnie ile pytań. Chyba 3? Na pewno bardziej szczegółowe i rozbudowane niż te z przedterminu. Ostatecznie chyba i tak większość zdała i nie było z tym większego problemu. 2 termin w postaci dopytki miały tylko pojedyncze osoby.
Materiały: W zasadzie wszystko co potrzeba to dostaniecie od katedry, materiały są udostępniane na Eduwet. Dla zainteresowanych jako dodatkową lekturę polecało się Andrologię - Wierzbowskiego 

Choroby psów i kotów
Choroby zakaźne
Forma taka sama jak na ćwiczeniach na bloku bydła. Dalej trzeba przedstawiać swoje przypadki kliniczne, które na szczęście było znacznie łatwiej znaleźć niż np w przypadku bydła. Wciąż polecam tę samą bazę https://www.researchgate.net/ . U niektórych prowadzących można było załapać ocenę za aktywność, dlatego polecam się zgłaszać i odpowiadać. Nie przypominam sobie abyśmy mieli jakąś kartkówkę albo pytanie na ocenę. Niektóre choroby były bardzo fajnie opracowane na ćwiczeniach min. FIP czy wścieklizna. Były też JEDNE (słownie jedne) ćwiczenia praktyczne z pobierania płynu mózgowo-rdzeniowego, ćwiczenia odbywały się w prosektorium na apach i były bardzo ciekawe (dlatego szkoda, że takich zajęć praktycznych jest tak mało w programie). Ćwiczenia kończą się szybciej (mniej więcej na przełomie kwietnia/maja) bo jest mniej godzin niż na bloku z bydła więc można prosić o wcześniejszy egzamin co jest super opcją biorąc pod uwagę ilość egzaminów, która czeka w sesji letniej.
Kolokwium zaliczeniowe na sam koniec - test i kilka pytań otwartych.
Wykłady:
Poprosiliśmy o skondensowanie wykładów aby wcześniej skończyć cały przedmiot. Bo co prawda ćwiczenia kończą się szybciej, ale wykłady jeszcze trwają do końca semestru. Aby wyrobić się szybciej i zaplanować wcześniejszy egzamin warto o tym pomyśleć zawczasu.
Egzaminy:
1 termin: Standardowo test składający się ze 100 pytań. Nic nowego, forma podobna do tej co na bloku bydła.
Materiały:
Ja miałam w PDFie Choroby zakaźne psów i kotów- Green i głównie na jej podstawie robiłam notatki na ćwiczenia. Inni korzystali też z książek Profesora Frymusa bądź Choroby zakaźne psów - Adaszek, Staniec, Kalinowski, Ziętek, Winiarczyk (Weterynaria w Praktyce), która była stosunkowo nową i ciekawą pozycją. Na eduwecie były też udostępniane artykuły i pojedyncze prezentacje od prowadzących

Rozród:
Chyba najciekawszy przedmiot z bloku psów i kotów ( to samo mówiłam na bydle? haha). Sama nie wiem dlaczego, ja po prostu bardzo polubiłam rozród (na każdym bloku to był mój ulubiony przedmiot). Zawsze wiedza wchodzi mi łatwo i szybko do głowy i nauka nie sprawia problemu. Ćwiczenia prowadzone z różnymi prowadzącymi w zależności od tematu i znowu trzeba pilnować rozpiski aby się nie pogubić. Na tym przedmiocie wykonywaliśmy najwięcej praktyki: min USG, wymazy z pochwy i ocena fazy cyklu płciowego, były nawet zajęcia z zabiegu Ovariohisterektomii i kastracji samców (udało mi się po raz pierwszy wykastrować samicę, mega przeżycie). Minusem jest to, że grupy są zbyt liczne i tylko pojedyncze osoby dosięgną tego "zaszczytu" aby móc coś praktycznego zrobić. Nie do końca jest to sprawiedliwe, ale nic na to nie poradzimy. Na ćwiczeniach poruszane są ważne kwestie rozpoznawania fazy cyklu płciowego, inseminacji czy metod antykoncepcji. Poznajemy też dokładnie jak wygląda cykl u psów i kotów.W sumie dużo praktycznej wiedzy, która z pewnością przyda się w przyszłości. Dużo zależy od prowadzących i tego w jaki sposób wykładają dany materiał. Generalnie było naprawdę w porządku. Zajęcia odbywają się co 2 tygodnie.
Kolokwium: Z tego co pamiętam było jedno kolokwium z całego semestru. Na początku miało być ustnie u danego prowadzącego z którym mieliśmy najwięcej ćwiczeń. Koniec końców było pisemne z pytaniami ułożonymi przez Profesora. Tydzień przed kolokwium można było przychodzić do Profesora jeśli miało się jakieś wątpliwości. Pytania były ogólne, w niektórych momentach można było bardzo się rozpisać, a czasami wystarczyło raptem kilka zdań.
Wykłady: Były ciekawe podobnie jak w przypadku andrologii. Polecam chodzić z całego serca, nawet jeśli rozród to nie jest Wasz konik. Na pewno dużo Wam to pomoże i lepiej zrozumiecie temat. Wykłady są udostępniane na platformie Eduwet, ale niektóre slajdy są tylko przekrojowe lub zawierają schematy/wykresy które rozwija Profesor na wykładach. Są też puszczane listy, które mogą mieć znaczenie przy późniejszej organizacji przez katedrę warsztatów z USG.
Egzamin:
1 termin: Standardowo 3 pytania. W tej sesji udało się ułożyć wszystkie 4 egzaminy z bloku osobno każdego dnia.
Materiały:
Większość dostajecie od katedry, są udostępniane na platformie EDUWET i wystarczą do zdania kolokwium i egzaminu. Dla chętnych aby lepiej zrozumieć temat można doczytywać z Położnictwo Weterynaryjne Jacksona lub Położnictwo i neonatologia psa i kota. W internecie możecie również znaleźć fajne artykuły np na platformie magwet lub innych.

Choroby wewnętrzne:
Co tydzień zajęcia prowadzone z innego tematu: min kardiologia, neurologia, dermatologia, stomatologia, endoskopia, biopsja itd. Często zajęcia miały charakter typowo praktyczny i każdy mógł wykonać konkretną czynność (czasu było wystarczająco dla wszystkich, więc spokojnie).  Czasami zajęcia odbywały się w gabinetach z pacjentami i można było zobaczyć po kolei tok postępowania. Innym razem zajęcia w postaci analizowania przypadków klinicznych. Warto coś przeczytać przed zajęciami aby mieć rozeznanie z danego tematu, choć nie przypominam sobie aby były jakieś kartkówki lub pytanie studentów (jak już to w tłum).
Kolokwium: jedno kolokwium na koniec semestru: 2 pytania z różnych tematów. Każdy prowadzący sprawdzał swoje pytanie.
Wykłady: warto chodzić, zwłaszcza w przypadku prowadzących, którzy nie dają żadnych materiałów do nauki na egzamin. Poza tym jest ciekawie i można dowiedzieć się praktycznych rzeczy.
Egzamin:
3 pytania i z każdego trzeba mieć min 3. Mnie pokonała kardiologia i neurologia (dwa działy, których serio nie lubię).  Dużo materiału do nauki i mało czasu, czyli znowu czynniki, które nie działają na korzyść. Radzę nie bagatelizować tego przedmiotu, choć 2 termin był już łatwiejszy i wszyscy ostatecznie to zdali to jednak warto oszczędzić sobie nerwów i zdać to w 1 terminie.
Materiały: Czasami udostępniane przed prowadzących (choć nie zawsze!). Z tego co pamiętam ja często korzystałam z artykułów, które z łatwością znajdziecie w internecie. Można też doczytywać z Chorób wewnętrznych Nelsona.

Chirurgia:
Byłam trochę zawiedziona ze względu na małą ilość zajęć praktycznych (z chirurgii miękkiej), choć podobno i tak wiele rzeczy zmieniło się na lepsze. Trochę praktyki było min z zakładania opatrunków i ortopedii (której zresztą nie lubię :( ) jak i też ze stomatologii (min ekstrakcja kła). Warto sobie robić jakieś notatki bo niektóre prezentacje nie są udostępniane przez katedrę. Przebieg ćwiczeń w dużej mierze zależy od tego z jakim prowadzącym macie zajęcia. Ludzie, którzy lubią chirurgię twardą pewnie będą zadowoleni.
Kolokwium: jedno pod koniec semestru, zazwyczaj ustnie z prowadzącym z którym mieliście większość ćwiczeń. Duże zróżnicowanie w zależności od prowadzącego.
Wykład: Profesor preferuje skondensowanie wykładów, przez co kończą się one znacznie szybciej. Warto notować to co dopowiada bo potem może okazać się to kluczowe na egzaminie (jeśli akurat on będzie sprawdzał Wasze prace).
Egzamin: Jak dla mnie najwięcej stresu i nauki. Stresu bo krążyły różne plotki i ploteczki o trudności egzaminu i sprawdzaniu prac. Teraz na chłodno mogę ocenić, że nie było tak źle. Większość osób zdała egzamin. Materiału jednak faktycznie jest dużo, więc racjonalnie zaplanujcie sobie naukę. Warto się uczyć ze sprawdzonych notatek, krążą różne opracowania, które mogą mieć błędy na co zwracał uwagę Profesor przy ogłaszaniu wyników. Zawsze warto zajrzeć do książki - Fossum (bardzo fajna pozycja!).  Ja miałam szczęście bo pytania bardzo mi przypadły, miałam chirurgię miękką i dużo się rozpisałam.

Dietetyka:
Podobno jeśli ktoś miał wcześniej fakultet z żywienia psów i kotów to był zwolniony z tego przedmiotu (u nas nie otworzył się ten fakultet więc nie jestem w stanie Wam powiedzieć czy to prawda). Na zajęciach uczyliśmy się czytać etykiety karm, obliczać odpowiednie dawki żywieniowe dla psów i kotów oraz o żywieniu zwierząt w różnych schorzeniach (np wątroby, trzustki, nerek). Na zajęciach rozwiązywaliśmy różne zadania i obliczaliśmy dawki. Utwierdziłam się w przekonaniu, że żywienie jest naprawdę istotne i wielka szkoda, że tak mało godzin na studiach jest poświęcony temu zagadnieniu. Zdecydowanie za mało abyśmy mogli pojąć to wszystko i umieć dobrze wykorzystać w praktyce. Zajęcia odbywały się co 2 tygodnie. Punktem dodatkowym był wyjazd zorganizowany do Royal Canin (tam wiem, sucha karma ble ble), ale fajnie było zobaczyć jak to wygląda w praktyce. Dodatkowo odbył się wykład z dietetykiem psów i kotów, a ja wygrałam książkę (yeah!). Obyło się bez chamskiego przekonywania do suchej karmy, więc bądźcie spokojni.
Kolokwium: odbyło się na sam koniec ćwiczeń w formie testu, niektóre pytania zaskoczyły i ciężko było znaleźć odpowiedź. Nie było za dużo czasu aby uczyć się całego materiału. A same materiały udostępniane przez Panią Doktor nie zawierają wszystkiego więc warto notować i chodzić na wykłady.
Wykłady: Były na zmianę z andrologią, co 2 tygodnie. Na ostatnim wykładzie była chyba lista, która powodowała podwyższenie oceny na koniec.
Materiały: Pani Doktor udostępnia konspekty, ale nie ma tam wszystkiego. Polecam po prostu robić dodatkowo notatki.

Higiena mleka
Część całego pakietu higienicznego. Ja kompletnie się do tego nie nadaję i zawsze mam problemy z przyswojeniem wiedzy z tego zakresu. Na szczęście ten przedmiot nie był uciążliwy i nikomu nie sprawił żadnych problemów. Często ćwiczenia miały charakter praktyczny, "zabawa" z odczynnikami, określanie zawartości tłuszczu w maśle itd. Jeśli mam być szczera to ja nigdy nie wiedziałam co się wokół dzieje. Prowadzący się starali i za to duży plus.
Kolokwium: test jednokrotnego wyboru, nie był ciężki więc spokojnie dacie rade!
Wykłady: obywały się o zabójczej  godzinie 7:30 (PS: teraz z perspektywy czasu jak miałam ćwiczenia z interny koni na 6:45 ta godzina nie wydaje się taka straszna).
Materiały: Pod koniec są udostępniane konspekty z których można się uczyć na kolokwium. Krążą też jakieś materiały do nauki i notatki.


Higiena zwierząt rzeźnych i mięsa
Kolejny przedmiot z pakietu higienicznego. Prowadzony przez innego prowadzącego niż w 1 semestrze i dotyczył  innej tematyki. W dużej mierze skupiał się na przepisach, ustawach itd. Przyznam, że dla mnie to była totalna czarna magia, jak się na spokojnie do tego nie przysiądzie i nie przeczyta ze zrozumieniem wszystkich tych rozporządzeń to nie widzę wyjścia aby móc spokojnie zdać ten egzamin. Ja do tego wszystkiego doszłam właśnie przy nauce na egzamin, kiedy wszystko na dokładnie przeczytałam ze zrozumieniem i umiałam połączyć wątki. Przedmiot wzbudza wiele emocji. Dla mnie nie było to wszystko łatwe. Ale zacisnęłam zęby bo wiedziałam, że muszę przez to przejść. Teraz przynajmniej wiem, że rozporządzenia to jedno a to co się dzieje w rzeczywistości to drugie. Zajęcia głównie w formie seminarium, była też chyba jakaś praktyka - badanie w kierunku włośnia itd. Większość to jednak grzeczne słuchanie prowadzącej i robienie notatek. Zwracajcie uwagę na to co jest wykładane i na co nacisk przykłada prowadzący bo będziecie wiedzieli co jest istotne a co mniej. W trakcie przedmiotu był 3 dniowy wyjazd do rzeźni bydła, trzody chlewnej i do mleczarni. Dla mnie emocjonalnie ciężkie przeżycie, chociaż założę się, że wiele osób by to wyśmiało. No cóż... każdy jest inny i na inną mentalność. Panuje opinia, że to najlepszy wyjazd na studiach, integracja, grill i te sprawy. Pozostawię to bez komentarza... Nie będę się za dużo rozpisywać na ten temat, chociaż wiele osób prosiło mnie o dokładną relację. Wyjazdy są jakoś w maju, oczywiście transport musicie we własnym zakresie ogarnąć. A żeby było śmiesznie nic bezpośrednio tam nie dojeżdża, więc zostaje tylko łaska znajomych z grupy, że wezmą nas autem. Pokoje macie zapewnione na czas pobytu (w jakimś ośrodku wypoczynkowym, obok jezioro i całkiem przyjemna okolica). Trzeba zakupić we własnym zakresie: białe kalosze, 2 jednorazowe kombinezony i 2 foliowe fartuchy oraz 1 jednorazowy fartuch i 3 czepki. W jednym czasie wyjeżdżają 2 grupy - nie ma wtedy zajęć, chociaż i tak czasami ma się z tego tytułu problemy. W jednym dniu 1 grupa jedzie do rzeźni bydła, a 2 grupa do rzeźni trzody chlewnej. W następnym dniu na odwrót. Cieszę się, że mam to za sobą. Trzeba wszystko oglądać, łącznie z transportem, ubojem, potem badanie ośrodków i tusz, oglądanie wszelkich dokumentów, rozmowa z urzędowym lekarzem. Badanie samych ośrodków dało się przejść, podobnie jak w prosektorium - wiesz, że musisz to zrobić i spokojnie sobie badasz. Ale te wszystkie hałasy wokół bardzo wytrącały z równowagi. Nie byłam na to psychicznie przygotowana i obudził się wszystkie moje wrzody żołądka i dały o sobie znać ze zdwojoną siłą. Najgorzej, że czasami odbierane to było jakbym była dziwolągiem, niektórzy pracownicy rzeźni robili sobie żarty. Na szczęście prowadzący okazali zrozumienie i dało się przez to wszystko przejść. Na 3 dzień już "tylko" wyjazd do mleczarni, dostawało się jogurciki i inne rzeczy. Po 3 dniach spokój i wracamy do rzeczywistości.  W sumie możecie mówić co chcecie, śmiać się z mojej reakcji. Mnie to już nie obchodzi. Cieszę się w pewnym stopniu, że przez to przeszłam, udało mi się wyłapać wiele nieścisłości w trakcie praktyk i widzę jakie są realia. Skończyło się na tym, że przeszłam na pełen wegetarianizm i dobrze się z tym czuję. Przedmiot zdałam i to nawet całkiem dobrze, więc na serio się da. Trzymam kciuki za Was wszystkich :)
Kolokwium: jedno kolokwium jakoś w połowie semestru (nie pamiętam konkretnej daty), ale na pewno przed wyjazdami do rzeźni. Pytania były w porządku, wszystko to co zostało omówione zarówno na ćwiczeniach jak i wykładach. Nie trzeba było się dużo rozpisywać, tylko same istotne rzeczy.
Materiały: Większość to rozporządzenia, które spokojnie znajdziecie. Są też udostępniane materiały na platformie eduwet. Warto też notować, zwłaszcza, że niektóre rozporządzenia uległy zmianie i żebyście nie mieli przestarzałych informacji. Jako uzupełnienie polecana była książka Higiena mięsa - Z. Prost

Toksykologia
Interesujący przedmiot i żałuję, że w trakcie semestru letniego nie miałam dostatecznie dużo czasu aby lepiej się do niego przyłożyć. Kwestia zatruć wydaje się często bagatelizowana, a to dosyć ważne zagadnienie. To takie małe połączenie z zakresu patomorfologii, farmakologii i patofizjologi. Były omawiane grupy zatruć u poszczególnych gatunków. Opis środka, jego mechanizm, jakie wywołuje zmiany - objawy i zmiany ap, a także leczenie zatruć i stosowana terapia. Można było poznać rożne praktyczne rozwiązania o których wcześniej nie miało się pojęcia. Przebieg zajęć w dużej mierze zależał od prowadzącego. Ja trafiłam bardzo dobrze i zajęcia były prowadzone ciekawie. W trakcie semestru każdy musiał wykonać pismo przewodnie - na jednych z pierwszych ćwiczeń zapisujecie się do danego tematu i z tego zakresu trzeba wykonać pismo przewodnie, które jest potem oceniane przez prowadzącego. Musi być wiarygodne, więc wymyślanie nie wchodzi w grę.
Szczególnie w pamięć zapadły mi ćwiczenia z zatruć roślinami u małych zwierząt i to, że obaliliśmy różne mity (min zatrucia gwiazdą betlejemską, sens stosowania węgla leczniczego u zwierząt itd). Mój prowadzący pytał co zajęcia, najlepiej się umówić wcześniej kto odpowiada i zgłosić się do odpowiedzi albo po prostu systematycznie się uczyć co jest dobre z punktu widzenia przygotowania do kolokwium i egzaminu. Raz można zgłosić grupowe nieprzygotowanie. Warto robić notatki na ćwiczeniach, co prawda materiały są udostępniane studentom to jednak wiele rzeczy jest dopowiadanych i są one istotne. 
Kolokwium: 3 kolokwia na cały semestr. Z tego co pamiętam głównie pytania testowe, ale często dość szczegółowe. W zakres materiału wchodził też materiał wykładowy, wiec musicie tego pilnować.
Wykłady i Egzamin: Podejrzewam, że po naszej dramie na roku dużo się u Was zmieni, więc nie widzę sensu rozpisywania się na ten temat. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, że będzie dobrze!

Zoonozy
Prowadzone w formie audytoryjnej - 2 grupy ćwiczeniowe jednocześnie. Różny zakres materiału i każde ćwiczenie z innym prowadzącym - byli nawet goście z poza uczelni. Na zajęcia z parazytologii musicie się indywidualnie umawiać z Doktorem i są prowadzone w sali ćwiczeniowej katedry parazytologii - z tego co pamiętam była nawet jakaś praktyka. Warto zadbać wcześniej o dogodny termin bo całe ćwiczenia trwają 2h i są poza godzinami ćwiczeń z zoonoz.
Materiały: Tylko niektórzy prowadzący udostępniają, dlatego pilnujcie tego i notujcie najważniejsze informacje.
Kolokwium: forma testowa, niektóre osoby miały poprawę i niestety 2 termin odbył się we wrześniu. Kolokwium przypadało w gorącym okresie wszystkich zaliczeń.

środa, 24 kwietnia 2019

Jak przetrwać: 7 semestr na Weterynarii?

Cześć kochani!
Wracam do Was z kolejnym postem, tym razem opowiem trochę o semestrze zimowym 4 roku. Wpis będzie na pewno bardziej optymistyczny niż ten o 3 roku (chociaż muszę przyznać, że czasami brakowało mi zajęć z 3 roku, naprawdę). Ten semestr był wytchnieniem po pracowitym i absorbującym 3 roku. Zapewne pamiętacie jak pisałam, że zupełnie nie wypoczęłam w te wakacje. Na szczęście na 4 roku tempo nauki nie było zbyt szybkie, co umożliwiło mi jeszcze małe lenistwo na początku semestru. Szybko naładowałam baterie i byłam gotowa do dalszego działania. To była naprawdę miła odmiana, bo w końcu poza nauką miałam sporo czasu również dla siebie i dla swoich pasji. Chodziłam 1-2 razy w tygodniu do klinki trochę popraktykować, odwiedzałam zwierzaki i generalnie angażowałam się w wiele ciekawych projektów. Obiecałam sobie, że na 4 roku niczego nie będę sobie odmawiać i tego się trzymam! W tym semestrze mieliśmy blok bydła. Na początku wszystko wydawało się dla mnie abstrakcją bo na codzien nie mam do czynienia z tymi zwierzętami i w przyszłości też nie będę się z nich specjalizowała. Co oczywiście nie zmienia faktu, że uważam je za bardzo wdzięczne i mądre zwierzęta. Z drugiej strony jednak wiem, że to kompletnie nie moja bajka. W związku z tym wiele rzeczy bydła dla mnie nowa. Wydaje mi się, że jednak dzielnie przebrnęłam przez ten semestr .

1. Choroby zwierząt gospodarskich:
Blok ten dzieli się na:
- Choroby zakaźne:
Prowadzone są na katedrze Epizootiologii  według ustalonego harmonogramu tj że w danej godzinie zajęcia mają 2 grupy - przy czym jedna przerabia temat 1, a druga temat 2. W następnym tygodniu jest na odwrót. Do zajęć przypisani są odpowiedni prowadzący, którzy odpowiadają za dany temat. Pierwszy temat jest wspólny dla wszystkich grup - nie musicie być przygotowani, większą część ćwiczeń zajmuje omówienie regulaminu i zasad BHP i tego w jaki sposób będą prowadzone te ćwiczenia. Na kolejne ćwiczenia teoretycznie musicie być przygotowani. Zdarzały się kartkówki na zajęciach i odpytywanie (ale w luźnej atmosferze, nie przejmujcie się). Ja polecam uczyć się na bieżąco bo zawsze później łatwiej przyswoić ten materiał do kolokwium czy egzaminu. Jak się za bardzo rozleniwicie to trudniej się będzie za to zabrać. Dodatkowo na każde ćwiczenia trzeba opracować tzw przypadek kliniczny. Możecie go robić sami lub w parach. Polega to na tym, że przeglądacie bazy artykułów i szukacie udokumentowanego i omówionego przypadku wystąpienia danej choroby zakaźnej u zwierzęcia (co w niektórych przypadkach wcale nie jest takie łatwe). Trzeba napisać gdzie to miało miejsce, ile zwierząt chorowało/padło, opis objawów klinicznych, zmiany sekcyjne, rozpoznanie i jak zabezpieczono pozostałe zwierzęta z uwzględnieniem szczepionek itd. Jeśli nie możecie znaleźć takiego przypadku to należy samemu wszystko wymyślić, ale tak aby miało to ręce i nogi i było wiarygodne. Myślę, że to dobry pomysł aby oswoić nas ze znajdywaniem oraz czytaniem artykułów naukowych co na pewno będzie przydatne w przyszłości. W ciągu semestru są 3 kolokwia (tylko z ćwiczeń) pierwsze z bydła, drugie z małych przeżuwaczy i trzecie ze świń. Kolokwium jest w postaci kilku pytań testowych oraz kilku pytań krótkiej odpowiedzi. Z tego co pamiętam kolokwia szły nam całkiem dobrze. Tylko przy 1 kolokwium było więcej osób do poprawy, a przy 2 i 3 tylko pojedyncze osoby. Polecam czytać artykuły wrzucane na platformę Eduwet są bardzo pomocne do zrozumienia tematu i do nauki na kolokwium. Prezentacje również były udostępniane więc o materiał do nauki nie trzeba było się martwić. Generalnie atmosfera jest bardzo przyjemna i nikt Wam krzywdy nie zrobi.
Wykłady: Nie były obowiązkowe, ale polecam chodzić i notować to co dopowiada Profesor. Wykłady niestety nie są udostępniane, a te krążące w postaci PDF są nieaktualne.
Egzamin: 
1 termin: 100 pytań testowych jednokrotnej odpowiedzi (materiał z wykładów i ćwiczeń) (PS: nie lubię testów :((() ale tym razem nie było źle, naprawdę    ALE...... Jak to bywa na Weterynarii zawsze przed samą sesją jest masa zaliczeń i braku czasu na naukę do egzaminu. W tym semestrze z racji bloku mieliśmy obligatoryjnie 2 egzaminy podczas jednego dnia (łącznie 4 egzaminy ). To prawie 4h siedzenia na tyłku i pisania i pisania i pisania i pisania..... Zakazy mieliśmy pierwsze zaraz na początku sesji. Muszę przyznać, że na początku panikowałam z racji tak krótkiej sesji i krótkiego odstępu pomiędzy egzaminami, ale systematyczna nauka znowu działała na plus bo szybko mogłam sobie przypomnieć rzeczy, których już uczyłam się na kolokwia. Koniec końców źle nie było i wyszłam z tego cała i zdrowa i z dobrym wynikiem
2 termin: ustnie u Profesora
Ocena: ĆWICZENIA 50% największą wagę mają kolokwia inne oceny (kartkówka, przypadki kliniczne itd) mają mniejszą wagę + EGZAMIN 50%.
Materiały:
Podrzucę Wam link gdzie można znaleźć fajne artykuły do przypadków klinicznych: www.researchgate.net 
Choroby bydła podstawy diagnostyki i terapii - M. Bednarski 
Choroby bydła mlecznego T1 i T2 - Thomas J. Divers 
Choroby wewnętrzne i chirurgia bydła Gerrit Dirksen - ta pozycja przyda się zarówna na zakazach, chirurgii jak i internie
Ochrona zdrowia świń - Pejsak
Na podstawie tych książek sama robiłam notatki na każde ćwiczenie. Wszystkie książki udało mi się zdobyć w bibliotece :)
- Chirurgia: 
Lubię chirurgię i zawsze fajnie mi się jej uczy. W tym przypadku było podobnie, chociaż tak jak wspomniałam bydło to dla mnie totalna abstrakcja. Ćwiczenia mieliśmy co 2 tygodnie: zaczęliśmy od świń, a następnie przeszliśmy do bydła. Większość ćwiczeń to była czysta teoria, prezentacja omawiana przez prowadzącego,  pod koniec jakaś mała praktyka np przy anestezjologii bydła pokazywanie metod znieczulenia na modelu. Były też zajęcia typowo praktyczne z rumenotomii na owcach (mogliśmy poćwiczyć zakładanie wenflonów oraz szycie) jak i też przy ortopedii bydła ćwiczyliśmy resekcję ścięgna mięśnia zginacza głębokiego oraz amputację palca. Ćwiczenia skończyły się jakoś na początku stycznia. Było tylko 1 kolokwium zaliczeniowe pod koniec ćwiczeń. Kolokwium było ustne i w moim przypadku polegało na wylosowaniu 3 pytań i odpowiedzi. Pewnie wiecie, że bardzo lubię odpowiedzi ustne dlatego bardzo przyjemnie wspominam to kolokwium jak i cały ten przedmiot.
Wykłady: Godzina nie zachęcała (7:30!!), ale naprawdę warto było wstać tak wcześnie z łóżka. Bydło to nie moje tematy, ale muszę przyznać, że pana Doktora słuchało się z dużym zainteresowaniem i wiele można było wyciągnąć z tych wykładów. Zazwyczaj oglądaliśmy też filmiki celem wizualizacji danych zabiegów.
Materiały:
W zasadzie wystarczyły głownie materiały z ćwiczeń i wykładów, które dostaliśmy od prowadzących. Niektóre zagadnienia można było doczytać ewentualnie w Praktyce klinicznej Galaktyki. Ci bardziej ambitnych, którzy chcą się zajmować bydłem w przyszłości korzystali też z anglojęzycznych książek, które dostaliśmy.
Egzamin:
1 termin: 3 pytania zawierające po 3 podpunkty związane z danym zagadnieniem. Od anestezjologii (trzeba znać dokładne dawki itd) po wskazania i metody wykonania danego zabiegu. Było całkiem sporo pisania. Ja rozpisałam się na jakieś 2 i pół kartki i pod koniec egzaminu zupełnie nie czułam ręki. Egzamin był w porządku, jasne i zrozumiałe reguł, nikt nie robił nam problemów. Chirurgię pisaliśmy tego samego dnia co choroby zakaźne, pomiędzy egzaminami było zaledwie 15 min przerwy...i to jedyny mankament tej sesji.. po egzaminie byłam totalnie wykończona, a przecież czekała nauka do kolejnych 2 egzaminów..
2 termin: podobna forma jak na 1 terminie, a następnie ewentualna dopytka ustna jak komuś znowu powinęła się noga.
- Rozród:
Przedmiot był prowadzony naprawdę bardzo dobrze (wysoki poziom!!), nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń. Muszę przyznać, że nawet dla kogoś kto nie interesuje się bydłem znalazło się kilka aspektów, które mogły daną osobę wciągnąć i zachęcić do przedmiotu. Prowadzący zawsze starali się zaciekawić studentów jak i dokładnie wyłożyć dane zagadnienie. Przedmiot był naprawdę interesujący (nawet dla mnie, laika!), a za razem z łatwością przyswajało się cały materiał (min dlatego, że wszystko tworzyło logiczną całość). Przykładana była duża waga abyśmy dobrze zrozumieli istotę danych ćwiczeń (na szczęście podstawy z anatomii i fizjologii były przypominane co uważam za duży plus), najczęściej po teorii następowała praktyka. I tutaj naprawdę sporo się działo, mam na myśli to, że praktycznie co zajęcia naprawdę szliśmy do obory do zwierząt albo pracowaliśmy na materiale (min szycie macicy, oglądanie jajników, badanie wymienia itd). Ja najmilej wspominam ostatnie zajęcia, na których robiliśmy USG kotnej owcy - mogliśmy obejrzeć płody i kotyledony (mają kształt pączka!:D), następnie mogliśmy założyć profesjonalne USG z monitorem w okularach i przeprowadzić USG zanurzonej w żelatynie macicy czy jajników w różnej fazie cyklu (mega frajda!). Osoby, które naprawdę chcą działać w bydle mogą w końcu zakręcić się koło prowadzącego i robić dodatkowe rzeczy (pod warunkiem, że tego chcą :)). W trakcie semestru są 2 kolokwia. Pierwsze z położnictwa = praktyka + pytania z teorii. Podczas praktyki dostawaliśmy Michałka (maskotka imitująca cielaka) i mieliśmy zaprezentować różne sposoby repozycji oraz również rozpoznać poszczególne narzędzia (radzę Wam to dobrze ćwiczyć na ćwiczeniach bo niestety łatwo wypada z głowy i miesza się przed samym kolokwium i nie ma jak do tego wrócić potem). Z teorii dostawaliśmy kilka/kilkanaście pytań niektóre na logikę i trzeba było się dobrze zastanowić o co chodzi. 2 kolokwium było z gruczołu mlekowego, mleka, owiec, świn, porodu - w tym przypadki mieliśmy przypisanego innego prowadzącego i było to kolokwium pisemne, nie obejmowało praktyki.
Wykłady: Zawsze chodziło sporo osób, dlatego że wykłady były bardzooo ciekawe i cały temat był dokładnie wytłumaczony. To naprawdę ułatwiało życie bo dzięki temu praktycznie nie trzeba było korzystać z dodatkowych materiałów. Gorąco polecam zarówno osobom, które interesują się tematem, ale nie tylko! Co jakiś czas były robione listy, ale tylko po co aby Profesor zorientował się ile osób chodzi.
Materiały: Prezentacje były udostępniane na platformie Eduwet, warto było notować to co dopowiadają prowadzący na ćwiczeniach i na wykładach - wszystko to wystarczyło aby ładnie zdać przedmiot. Dodatkowo dostawaliśmy artykuły, które uzupełniały całość. Można było też doczytywać pewne informację z książek - ja polecam Położnictwo Weterynaryjne Peter G.G Jackson
Egzamin: 
1 termin: Tak jak wspomniałam warto uczyć się na bieżąco dzięki czemu szybko można powtórzyć sobie materiał przed egzaminem. A niestety czasu na powtarzanie nie ma za dużo. Sam egzamin składa się z 3 opisowych pytań- najczęściej pojawia się jedno pytanie z mastitis, jedno z ginekologii albo z zapalenia macicy i jedno ze świnek. To na pewno trzeba wykuć na blachę! Jest całkiem sporo czasu na pisanie więc o to nie musicie się martwić. Jak dla mnie egzamin był całkiem przyjemny, bardzo przypadły mi do gustu pytanie jakie miałam. Trzeba dużo pisać, ale na temat i najlepiej wystrzegać się równoważników zdań. Wyniki były całkiem szybko
2 termin: wyglądał podobnie jak 1 termin;

Choroby ryb:
W tym roki zmienił się prowadzący z tego przedmiotu wiec nie do końca było wiadomo czego się spodziewać. Ja byłam bardzo mile zaskoczona. Na zajęciach oglądaliśmy preparaty, była też sekcja ryby, więc zawsze coś się działo. Bardzo podobało się to, że poza rybami hodowlanymi mogliśmy się też dowiedzieć się czegoś o nieco bardziej egzotycznych gatunkach. Pani Doktor chętnie odpowiadała na pytania i widać było że zna się na rzeczy. Najlepszym punktem tego przedmiotu było wyjście do Wrocławskiego ZOO i zobaczenie wszystkiego od zaplecza. Weszliśmy pod zbiorniki wodne i mogliśmy zobaczyć jak działają wszystkie filtry i pompy. Oglądaliśmy też chronione gatunki ryb, meduzy i wiele innych. Pod koniec ćwiczeń było kolokwium.
Wykłady: Nieobowiązkowe, ale warto było chodzić. Pani Doktor naprawdę ciekawe opowiadała i pokazywała dużo zdjęć i przypadków.

Higiena zwierząt rzeźnych i mięsa:
Przedmiot momentami do złudzenia przypominał mikrobiologię. Więc mieliśmy mini powtórkę z wielu bakterii, które już przerabialiśmy. Wszystko jednak bardziej skupiało się na człowieku i zdrowiu publicznym. Codziennie inna grupa bakterii. Robiliśmy barwienia, posiewaliśmy podłoża i po tygodniu patrzyliśmy co nam wyrosło, robiliśmy antybiogram i inne podobne rzeczy. Czasami badaliśmy jakieś produkty np mięso kupione w okolicznym mięsnym na obecność bakterii. Na koniec ćwiczeń było 1 kolokwium zaliczeniowe w formie testu, niestety wielokrotny wybór :(

Prawo sanitarno-żywnościowe:
Ten moment gdy człowiek uświadamia sobie, że nie mógłby studiować prawa. Nie wiem jak to jest, ale mogłam siedzieć nad tym bardzo długo, a i tak nie mogło mi to wejść do głowy. Przedmiot poświęcony przepisom, regulacjom prawnym dot działalności Inspekcji Weterynaryjnej, dobrostanowi zwierząt, kontrolom zakładów, ubojowi itd. Na każdym ćwiczeniu analizowaliśmy inne rozporządzenie i staraliśmy się to zrozumieć i łopatologicznie wyłożyć. To był mały wstęp przed ćwiczeniami z higieny mięsa w semestrze letnim. Warto to wszystko wiedzieć, ale niestety w moim przypadku za długo to nie umiało wysiedzieć w mojej głowie. Na koniec ćwiczeń kolokwium zaliczeniowe - z tego co pamiętam 5 pytań otwartych.
Wykłady: Nieobowiązkowe

Higiena środków żywienia zwierząt:
Przedmiot potocznie nazywany "Paszami". Trochę o żywieniu zwierząt gospodarskich, trochę o jednostkach chorobowych zwierząt wynikających z niedoboru pewnych składników bądź błędów żywieniowych. Ćwiczenia prowadzone w postaci seminarium. Na zakończenie było kolokwium opisowe - 1 pytanie.
Wykłady: Nieobowiązkowe

Fakultety:


czwartek, 13 września 2018

Jak przetrwać 3 rok na Weterynarii?

Cześć wszystkim!
Na wstępie chciałam bardzo przeprosić za taką długą przerwę w prowadzeniu bloga. Niestety wszystkie te plotki o 3 roku są po części prawdziwe i ciężko mi było wygospodarować czas aby regularnie tutaj zaglądać. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się trochę poprawię i będziecie mogli częściej czytać moje notki!
Wiele ludzi czekało na post o 3 roku, regularnie przypominaliście mi abym w końcu coś napisała... niestety w tej sesji po raz pierwszy powinęła mi się noga i musiałam poprawiać apy. Przedwczoraj dostałam oficjalną wiadomość, że się udało i jestem już studentką 4 roku!!! Trochę ochłonęłam i myślę, że powoli mogą podzielić się z Wami tym co spotkało mnie na 3 roku.
3 rok czy naprawdę jest taki trudny? Opinie są podzielone. Teraz patrząc obiektywnie, myślę że nie było tak źle. Moim zdaniem był to jednak zdecydowanie najtrudniejszy rok do tej pory. Pewnie się powtórzę, ale kluczem do sukcesu jest systematyczność. Jeśli raz coś Ci nie poszło potem wszystko się sypie i ciągnie za Tobą. Co tydzień jest kartkówka/ pytanie i ręce są pełne roboty. Nawet jeśli byłeś zapytany w danym tygodniu to nie znaczy że za tydzień też nie będziesz. Były takie tygodnie gdzie mieliśmy po 5 kolokwiów, czasami nawet 3 w ciągu jednego dnia. Szczególnie dużo zaliczeń nawarstwiało się pod koniec roku. To ten czas kiedy chciałbyś już uczyć się na egzamin, ale wciąż masz masę innych "pierdół" do zaliczenia. Co roku ten sam problem. Trzeba było wybierać co jest ważniejsze, a co mniej ważne. Ambicja nakazywała skrupulatnej nauki do każdego przedmiotu... ale tak się po prostu nie da. Czasami trzeba położyć dumę na bok i umieć pogodzić się z faktem, że nawet najlepszym może trafić się 2. Ten rok to lekcja pokory dla wielu studentów. Myślę, że dużo mnie to nauczyło. Były momenty, że byłam wykończona ..szczególnie podczas nauki na poprawkę z apów. Trzeba być silnym aby nie zwariować, a oto nie trudno momentami. Żeby Was tak nie straszyć powiem Wam, że mimo wszystko jest to bardzo ciekawy rok. W końcu pojawiają się jakieś praktyczne przedmioty i kontakt ze zwierzętami (bardzo miło wspominam np diagnostykę). Z nauką bywa różnie, ale da się mieć fajną średnią. U mnie jest nawet lepsza niż na 1 roku!

1. Diagnostyka kliniczna i laboratoryjna 
Jeden z ciekawszych przedmiotów na 3 roku. Wiele zależy tak naprawdę od prowadzącego i jego chęci. Przedmiot uczy praktycznych rzeczy i zapewnia upragniony kontakt ze zwierzętami. Nasza prowadząca starała się zawsze pokazać wszystko zarówno na krowie, koniu jak i na psie i kocie. Na początku podstawy, takie jak chociażby prawidłowe przeprowadzenie wywiadu z klientem aż po prawidłowe osłuchiwanie. Na tych zajęciach po raz pierwszy poczułam się jak przyszły lekarz weterynarii. Fajnie było czytać w domu te wszystkie rzeczy, a następnie przekładać je na praktykę podczas zajęć. Czasami chodziliśmy do ambulatorium aby osłuchiwać zwierzęta albo przeprowadzać wywiad, robiliśmy też zeskrobiny i parę innych  ciekawych rzeczy. Na zajęciach trzeba było być przygotowanym - były kartkówki oraz odpowiedzi ustne. Kolokwia w 1 semestrze było ustne - wszystko czego się nauczyliśmy pokazywaliśmy na zwierzętach, w 2 semestrze niestety pisemne. Osłuchiwać nauczyliśmy się przy temacie z układu oddechowego, później trzeba było przynosić stetoskop na każde zajęcia. Jeśli jesteśmy przy temacie stetoskopów: Jaki wybrać? Wszystko zależy od Was. Ja uważam, że dobrze oswajać się już ze stetoskopem, który zamierzacie używać w przyszłości. Niektórzy powiedzą, że littmann jest drogi. Owszem. Ale zapewnia dobrą jakość i chyba warto zainwestować w dobry sprzęt. Jeśli to dla Ciebie za dużo to na rynku na pewno znajdą się tańsze zamienniki. Jaki rodzaj? Ja mam pediatryczny czyli Classic II z myślą o małych, egzotycznych zwierzętach - używałam go w klinice i super się sprawdza, ma podwójną głowicę z regulacją. Classic III dobrze sprawdzi się u większych - psy i koty, na gospodarskich podczas zajęć też dawał radę! Mam też weterynaryjny z littmanna - dostałam go na urodziny i jeszcze nie miałam okazji go wypróbować. Wszystko brzmi pięknie, pewnie pomyślicie. A czy faktycznie tak wszystko ładnie słychać? Prawda jest taka, że to praktyka czyni mistrza. Na początku słyszy się ... NIC! Więc nie zrażajcie się i ćwiczcie kiedy tylko możecie!
Co wam się przyda:
- fartuch lub bluza medyczna (ja wolałam to drugie - ale najlepiej jakiś tańszy komplet medyczny aby nie było go Wam szkoda)
- kalosze albo croksy (to zależy od tego na co pozwala prowadzący )
- niektórzy wymagali krótkich i niepomalowanych paznokci u dziewczyn
- młoteczki i plezimetry -odkupujecie od roku wyżej
Książki:
Skrypt: Badania kliniczne i laboratoryjne w diagnostyce chorób zwierząt - J. Nicpoń
u niektórych prowadzących : diagnostyka kliniczna - Janiak
Dodatkowo (nie są to pozycje wymagane, ale ja lubiłam z nich korzystać):
diagnostyka kliniczna zwierząt wydawnictwa Edry
Interpretacja tonów serca i odgłosów płucnych u psów i kotów 
Wykłady:
Obowiązkowe. Po każdym wykładzie zostawia się karteczkę z imieniem i nazwiskiem. Możliwe tylko 2 nieobecności.


2. Ekologia zwierząt łownych
Prowadzone są co 2 tygodnie w postaci seminarium. Prowadzący przedstawia prezentacje, a Wy słuchacie. Kolokwium na koniec: 5 pytań krótkiej odpowiedzi. Trzeba mieć 3 dobrze aby zaliczyć. Nie potrzeba żadnych książek. Raczej bezproblemowy przedmiot, chociaż kolokwium wypada w "najgorętszym" okresie przed sesją.

3. Farmacja weterynaryjna
Zajęcia prowadzone co 2 tygodnie. Uczycie się o postaciach leków, różnych ustawach oraz poprawnej pisowni recept i wyznaczaniu dawek itd. W ciągu semestru są 2 kolokwia. Wystarczy dobrze nauczyć się prezentacji, które są udostępniane przez prowadzącego.

4. Farmakologia
Jeden z wiodących przedmiotów. Ciężki, ale prowadzony sprawiedliwie. Muszę przyznać, że na początku trochę się zniechęciłam, ale gdy uczyłam się do egzaminu wszystko związało się w jedną całość i nabrało sensu. Zajęcia się dłużą, szczególnie gdy są po południu. Trzeba wytężyć wszystkie szare komórki aby skupić się na wykładanym materiale. Na każdych zajęciach (z wyjątkiem 1 i zajęć na których jest kolokwium) jest wejściówka. System punktowy podobny jak na histologii. Kolokwia w 1 semestrze: 3 + kolowkium z pisania recept, w 2 semestrze: 4. Kolokwia podobne u każdego prowadzącego kilka zadań otwartych na zasadzie wymień/ opisz mechanizm/ spektrum itd oraz pytania zamknięte (niektóre bardzo szczegółowe!). 3 kolokwium w semestrze zimowym z leków przeciwpasożytniczych jest pisane na wykładzie i sprawdza je Pani Profesor. Pierwszy semestr wydawał mi się nudniejszy - kręcił się głównie wokół antybiotyków, 2 był znacznie ciekawszy. Ja miałam problemy aby zapamiętać te wszystkie nazwy leków. Musiałam stosować taktykę na skojarzenia i dzielenia nazwy na kilka części. Ta metoda sprawdza się u mnie również przy nauce łaciny czy też na innych przedmiotach. Jeśli macie inne metody to podzielcie się w komentarzach, może okaże się to przydatne dla innych! Trzeba było uzyskać odpowiednią liczbę punktów oraz napisać każde kolokwium na minimum 24pkt w przeciwnym razie szło się na komisa, który odbywał się pod koniec semestru i niestety nakładał się z innymi zaliczeniami.
Egzamin:
- Przedtermin: aby się załapać trzeba mieć min. 4 z obu semestrów. Losuje się zestawy po 5 pytań i odpowiada. Jeden z lepszych egzaminów na jakich byłam. Bardzo miła, luźna i bezstresowa atmosfera. Jest czas na przygotowanie, a Pani Profesor naprowadza. Dodatkowo zawsze można się czegoś nowego dowiedzieć bo Pani Profesor dopowiada wiele ciekawych rzeczy.
- 1 termin jak i kolejny wyglądają podobnie: pisemny w formie tabelek (Pani Profesor je uwielbia) przed egzaminem wysłane są wymagania tzn leki które trzeba znać. Zdawalność nie jest wysoka. Nie wiem czy jest to dyktowane. Jest też dopytka usta we wrześniu. Naprawdę każdy ma szansę aby to dobrze zdać
Wykłady:
Warto chodzić, zwłaszcza gdy ktoś myśli o przedterminie. Pani Profesor w zrozumiały sposób tłumaczy materiał i można się wiele nauczyć.
Książki:
Generalnie do nauki wystarczają prezentacje udostępniane przez prowadzących.
Dodatkowo: Farmakologia i Farmakoterapia weterynaryjna - Roliński
Na zajęciach wymagany jest biały fartuch.


5. Higiena zwierząt
Ćwiczenia: W formie seminarium co 2 tygodnie. Prowadząca starała się aby było ciekawie. Opowiadała jakieś ciekawostki, przynosiła sprzęt aby zobrazować to o czym się uczymy. Generalnie przedmiot był związany z utrzymaniem zwierząt: temperatura, wilgotność, zapylenie itd. Momentami trochę fizyki. Robiliśmy jakieś zadania itd. Były zadania domowe dla chętnych na plusy - plusy podnosiły ocenę albo zwalniały z zadań na kolokwium zaliczeniowym. Kolokwium w formie testu (bardzo przyjemny test!) + dodatkowo 2 zadania obliczeniowe.
Wykłady: obowiązkowe, obecność sprawdzana na każdym wykładzie
Książki:
W bibliotece można było wypożyczyć skrypt : Przewodnik do ćwiczeń z zoohigieny : dla studentów Wydziału Zootechnicznego / Zbigniew Dobrzańs
My mieliśmy gotowe notatki w pdf

6. Parazytologia
Jeden z moich ulubionych przedmiotów na 3 roku. Przez studentów często niedoceniany. Być może wynika to z faktu wspomnianego już przeze mnie braku czasu i chęci do zagłębiania się w tę tematykę. Na ćwiczenia trzeba przynosić czysty zeszyt (tak samo jak na biologii na 1 roku) i rysować parazyty z tablicy lub spod mikroskopu. Dla mnie frajda! Lubiłam rysować. Niestety na ćwiczeniach nie zawsze było dostatecznie dużo czasu i często rysowałam wszystko w domu, a na zajęciach mogłam skupić się na oglądaniu preparatów pod mikroskopem itd. Miałam zajęcia z Profesorem, człowiek o dużej wiedzy! Często pytał więc trzeba było być zawsze przygotowanym. Czasami na zajęciach były dodatkowe zadania np znalezienie cyst pod mikroskopem, albo powiedzenie co przedstawia dane zdjęcie dzięki czemu można było zarobić dodatkową ocenę. Profesor przynosił fajne preparaty, różne okazy itd. Kolokwia: 2 w semestrze - były dla mnie męczące. Pisaliśmy je 40 min na 3 dłuuuugie pytania. Trzeba było opisać Morfologie i dokładne wymiary co do milimetra!!!/cykl pasożyta/objawy/zmiany Ap/rozpoznanie. Ręka latała mi jak szalona! Z tego co mi wiadomo u innych prowadzących były też testy itd.
Wykłady: niestety przychodziła na nie garstka osób. Profesor robił listy, ale chyba nie wnosiły one nic istotnego.
Egzamin: ja miałam zwolnienie. Aby uzyskać zwolnienie, trzeba było mieć 5 z obu semestrów, oraz chodzić na wykłady i zbierać plusy. Zbieranie plusów polegało na tym, że po każdym bloku -konie/ przeżuwacze/psy i koty/ świnie i ptaki Profesor zadawał 3 pytania - trzeba było znać dokładną odpowiedź na minimum jedno i dostawało się +. Po uzbieraniu 5/5 plusów można było starać się o zwolnienie. Czyli jak odpuściło się naukę do chociaż jednego bloku automatycznie traciło się szanse. Generalnie większości ludziom się nie chciało, ponieważ wymagało to dodatkowej nauki w ciągu i tak już ciężkiego roku. U nas na roku zwolnienie miały tylko 2 osoby. Ja uważam, że warto.
-1 termin: jest pisemny. Z tego co mi wiadomo 4 pytania opisowe, podobne jak kolowium. Każde pytanie pasożytów innego gatunku
-2 termin: ustny u Profesora
Książki:
U Profesora warto korzystać z: Choroby pasożytnicze zwierząt domowych - Furmag - dostępne w bibliotece
Ja lubiłam też: Parazytologia weterynaryjna - Georgis
Parazytologia i parazytozy zwierząt - Gundłach

7. Patofizjologia
2 semestr z patofizjologii jest znacznie ciekawszy niż pierwszy. Po 1 semestrze byłam sceptycznie nastawiona do tego przedmiotu i obawiałam się, że nie dam sobie rady. Wszelkie wątpliwości zostały na szczęście szybko rozwiane. Materiał był ciekawy, dzięki czemu szybko szła mi nauka. Bardzo podobały mi się tematy z krwi. Na zajęcia trzeba być przygotowanym bo zdarza się kartkówka lub odpowiedź ustna. Z tego co pamiętam były zajęcia praktyczne - mieliśmy obserwować królika po podaniu LPS i robić sprawozdanie z obserwacji i wyciągać odpowiednie wnioski. Poza tym było dużo zajęć z oglądania rozmazów z krwi i możliwość robienia własnych preparatów. Były 2 kolokwia pisemne- pytania typowo opisowe. Przed 2 kolokwium była jeszcze praktyka - czyli trzeba było rozpoznać preparat pod mikroskopem.
Wykłady: w tym semestrze nie były obowiązkowe, ale warto chodzić jak ktoś myśli o przedterminie. Były ciekawsze niż te z 1 semestru, można było dyskutować na różne tematy.
Egzamin:
- przedtermin: Były 3 pytania opisowe. Profesor naprowadza na to co chce usłyszeć. Dla mnie bardzo fajny i pozytywny egzamin.
- 1 termin: pytania otwarte i zamknięte. Zdało chyba tylko ok 20 osób - wiec generalnie pogrom. 2 termin już łatwiejszy, garstka osób nie zdała i miała dopytkę ustną u Profesora.
Książki:
- Patofizjologia Zwierząt -Fitko
- Patofizjologia - Guzek
- Hematologia weterynaryjna - moim zdaniem MUST HAVE

8. Patomorfologia 
Czyli rozsławione Apy. Przedmiot naprawdę ciekawy, ale też ciężki. Ogrom materiału może przytłaczać. Zwłaszcza przy nauce podczas poprawki miałam wrażenie, że ciągle się uczę, a wszelkie szczegóły umykają z mojej głowy w zawrotnym tempie. Byłam tym wszystkim tak zniechęcona, a jednocześnie przerażona, że nauka czasami szła mi bardzo opornie i była katorgą. To zdecydowanie najcięższy przedmiot dla mnie jaki do tej pory miałam. Ale bez obawy! Może się okazać, że Wy go pokochacie! Moja rada: Przede wszystkim nie panikujcie i nawet jeśli wpadnie Wam 2 (co jest normalne na tym przedmiocie) bierzcie się do roboty i uczcie. Wiele osób za bardzo się stresuje. Łzy na tym przedmiocie nie są wskazane. Dużo niestety zależy od szczęścia i nie da się wszystkiego przewidzieć. Na ćwiczenia trzeba być zawsze przygotowanym (nawet na 1) zawsze ktoś jest pytany i nigdy nie wiadomo na kogo wypadnie. Dlatego przed każdymi ćwiczeniami panuje nerwowa atmosfera. Rozpiskę znajdziecie w Usosie lub w gablocie przed katedrą. Trzeba znać wszelkie szczegóły! Nie sugerujcie się tylko tym co znajduje się w rozpisce bo często trzeba znać o wiele więcej(najlepiej wszystko związane z danym tematem!). Uczcie się dokładnie z kilku książek. W ciągu 1 semestru muszą być min 3 kartkówki (też nigdy nie wiadomo kiedy) czasami więcej no i zazwyczaj minimum jedna odpowiedź ustna w semestrze (ale to nie znaczy, że nie możecie być zapytani np 2 razy). Generalnie przedmiot zajmuje większość naszego czasu na 3 roku. W 1 semestrze nie ma kolokwiów są tylko kartkówki i odpowiedzi ustne. Pierwsza część zajęć to odpowiedź ustna (bądź kartkówka), a następnie oglądamy szkiełka pod mikroskopem i przerysowujemy to co widzimy do skryptu. 2 semestr jest ciekawszy bo dochodzą sekcje - w końcu można coś zobaczyć i nauczyć się jak to wszystko wygląda w praktyce. Zazwyczaj prowadzący wybierają 2 lub 3 osoby (czasami można się zgłosić), które przeprowadzają sekcję, a reszta się przygląda. Te osoby później muszą zrobić protokół z sekcji i dostarczyć go na katedrę. Radzę Wam ćwiczyć i dokładnie obserwować, a w razie pytań śmiało pytać bo potem jest z tego egzamin praktyczny! My mieliśmy naprawdę ciekawe sekcje zdarzył się koń -aż 2 razy, świnie, owca, psy  koty. Kolokwia są z chorób zakaźnych - jedno z chorób świn a drugie z  przeżuwaczy. Poziom trudności jest różny. Poza tym również jest odpowiedź ustna i może zdarzyć się kartkówka. Generalnie uważam, że 2 semestr był nieco łatwiejszy i przyjemniejszy.
Wykłady: Prowadzone przez Profesora
Egzamin:
- przedtermin: u Profesora, trzeba mieć min 4,5 z obu semestrów. Warto go mieć, ale pewnie jak zdajecie sobie sprawę nie jest to łatwe.
- praktyka: 5 osób w grupie, sekcja trwa 1,5h. Prowadzący losuje grupę i schodzi z nią do prosektorium. Przygląda się jak robicie sekcję i następnie zadaje pytania.
-1 termin: 4 pytania: niby 2 ze szczegółowej, 1 z ogólnej i choroby zakaźne. Można mieć tylko 1 pytanie źle - pod warunkiem że wychodzi średnia min 3,0 z pytań. Większość nie zdaje.
Ja sporo się uczyłam i niestety nie podołałam. Myślę, że obrałam złą taktykę nauki. Skupiłam się głównie na ogólnej i materiale z ćwiczeń, a jak się potem okazało większość pytań była ze szczegółowej. Nie udało się... Nie powiem podłapałam trochę załamkę. Rok był ciężki i chciałam już odpocząć od tego wszystkiego. Wizja spędzenia wakacji z apami przyprawiała mnie o ból głowy. Ale zdarza się. Musiałam wziąć się w garść i opracować plan nauki. Wyrzuciłam  na bok wszystkie tzw "opracowania" i po prostu chwyciłam książki. Szczegółowa weszła mi bardzo szybko, materiał był naprawdę ciekawy... chociaż momentami myślałam, że oszaleję. Warto uczyć się z książek bo ewentualna dopytka po 2 terminie jest na kilka dni po ogłoszeniu wyników. Pytania z dopytek są żywcem wyciągnięte z książek i w opracowaniach większości po prostu nie znajdziecie. Kiedy zacząć naukę? To zależy od Was... ale nie należy tego bagatelizować, bo wizja powtarzania roku nie jest przyjemna. Ten przedmiot to nie przelewki i warto podchodzić do niego na poważnie
- 2 termin: podobnie jak 1. .
- dopytka: 1 pytanie na twarz z całego materiału
Książki:
- Patologia Ogólna - J. Madej
- Patologia Szczegółowa zwierząt - J. Madej
- Patologia - Robbins
- skrypt do ćwiczeń z patomorfologii
- skrypt : techniki badań patomorfologicznych zwierząt domowych
Dodatkowo:
W 2 semestrze potrzebny będzie fartuch z długim rękawem na sekcję oraz kalosze (ale inne niż te, które macie np na diagnostykę)

9. Epidemiologia weterynaryjna
Jest rozpiska w gablocie i trzeba przygotowywać się na zajęcia. Co tydzień jest inny prowadzący i czasami nie wiadomo czego się spodziewać. Lepiej uczyć się na bieżąco i zgłaszać do odpowiedzi albo być aktywnym to może wpadnie fajna ocena. Na jednych zajęciach robi się zadania, które mogą być potem na kolokwium. Róbcie dobre notatki uważajcie na zajęciach bo niektóre informacje ciężko gdziekolwiek znaleźć. Są też zajęcia praktyczne w laboratorium. Są 2 kolokwia w ciągu semestru. 1 kolokwium było trudniejsze w postaci testu i zadań otwartych+ zadania obliczeniowe. Połowa roku nie zdała. 2 kolokwium to głównie pytania otwarte i kilka zadań zamkniętych. Raczej bezproblemowy przedmiot, ale kilka osób ma warunek.
Książki:
Podstawą są dobre notatki, przyda się Wam również : Podstawy epidemiologii weterynaryjnej 

10. Chirurgia i anestezjologia ogólna
Na początku jest blok z anestezjologii: raz zajęcia teoretyczne, a w następnym tygodniu praktyka czyli zajęcia w ambulatorium. Nasz prowadzący był świetny i pokazywał dużo rzeczy, pozwalał przygotowywać pacjentów do zabiegu i omawiał przypadki oraz tłumaczył co robi podczas trwania zabiegu. Większość czasu po prostu staliśmy i obserwowaliśmy przebieg operacji. Gdy ktoś jest niski może mieć problemy aby cokolwiek zobaczyć :( Dużo zależy od tego czy w trakcie zajęć trwa akurat jakaś ciekawa operacja bo w przeciwnym razie nie ma nic do roboty. Kolokwium pod koniec bloku z anestezjologii: składa się z pytań testowych oraz kilku pytań otwartych. Poziom trudności różny. Wiele pytań na logikę, warto się trochę zastanowić i dopiero zaznaczać. Następnie był blok z chirurgii na początku czystość chirurgiczna: Pan Doktor pokazał jak prawidłowo myć ręce, jak zakładać rękawiczki, fartuch i zwrócił naszą uwagę na drobnostki do których wcześniej nie przywiązywaliśmy wagi. Uczyliśmy się również wykonywać pętle kastracyjną oraz szyć. Szyliśmy na świńskich nóżkach oraz na jelitach. Zajęcia z teorii były przeplatane zajęciami z praktyki - również uczęszczaliśmy na zabiegi. Kolokwium pod koniec: my mieliśmy ustnie: kilka pytań o czystość chirurgiczną, o to jak wybrać igłę, jakie nici, o różnych zabiegach (wiele pytań na logikę), narzędziach oraz praktyka czyli szycie albo wykonanie pętli kastracyjnej
Co Wam się przyda:
- strój medyczny (czysty! czyli najlepiej inny niz ten który zabieracie na diagnostykę)
- buty: croksy itd. Ja miałam cichobiegi
- narzędzie chirurgiczne: zdążycie kupić w trakcie roku, prowadzący powie Wam na co zwrócić uwagę. Trzeba mieć igłotrzymacz, pęseta chirurgiczną, nożyczki itd
Szycie mozecie ćwiczyć na sztucznych fantomach, gąbkach jak i na płótnie
Książki: Chirurgia zwierząt tom 1 - Fossum
Podstawę stanowią prezentację od prowadzących
Wykłady: nieobowiązkowe, ale warto chodzić

11. Choroby owadów
Baaaardzo fajny przedmiot. Nigdy dotąd nie interesowałam się owadami i muszę przyznać że bardzo zaciekawił mnie ten temat. Zajęcia co 2 tygodnie. Ćwiczenia ciekawe (przynajmniej dla mnie!) Profesor jest bardzo zabawnym człowiekiem i można było się pośmiać. Oglądaliśmy różne filmy oraz preparaty. Zajęcia to była czysta przyjemność!  Kolokwium: pytania otwarte z ćwiczeń i wykładów. Jeśli ktoś dodaje coś od siebie (z wykładów) to może liczyć na wyższą ocenę. Po teorii przyszedł czas na praktykę na pasiece. Podczas zajęć można było spróbować miodu prosto z ula oraz nauczyć się oporządzać ule a nawet spróbować jak smakuje czerw. Fajne doświadczenie! To właśnie podczas tych zajęć powstają wszystkie te zdjęcia grupowe!
Wykłady: Warto chodzić bo są interesujące. Mogą podwyższyć ocenę




12. Choroby zwierząt futerkowych
Pamiętajcie aby przeczytać materiał udostępniony przed doktora na 1 ćwiczenia! Na ćwiczeniach często podejmowane trudne, moralne tematy co wywoływało dyskusje w grupie. Można było przedstawiać swoje stanowisko w niektórych kwestiach. Na koniec kolokwium - pisemnie albo można było zdawać ustnie u doktora na 5.
Wykłady: Ciekawe, warto chodzić

reszta później :P
13. Diagnostyka obrazowa
Super przedmiot i super prowadzący! Tutaj nikt Cię nie skrzywdzi, niezależnie od tego z kim masz ćwiczenia. Ja żałowałam, że nie było praktyki, ale nic straconego bo można było przychodzić do pracowni kiedy tylko miało się na to ochotę. Całość prowadzona tylko teoretycznie: na początku podstawy, potem się rozkręcało do konkretnych przypadków. Na serio szanuję każdego kto cokolwiek widział i potrafił odczytać te zdjęcia! Mi raz udało się zobaczyć główkę szczeniaczka na zdjęciu klatki piersiowej (hahaha) innym zdarzało się nawet widzieć twarz Maryi (serio haha). A tak na poważnie to trzeba dużo oglądać i praktykować!!! U nas raz był zapowiedziana kartkówka, kolokwium w postaci test abc oraz 2 czy 3 zdjęcia do rozpoznania. Wszelkie materiały udostępnia prowadzący więc jeśli nie wiecie czy polubicie się z radiologią polecam nie kupować w ciemno żadnej książki.
14. Ochrona zdrowia publicznego

15. Technologie w produkcji zwierzęcej

Co jeszcze mogę dodać? Cóż, życzę Wam powodzenia (na pewno się przyda). Głowa do góry! Innym się udało to Tobie również. Jak wpadniesz w wir nauki i przestawisz się na tryb 3 roku zrobi się łatwiej. Tylko początki są ciężkie, a potem czas szybko leci.

piątek, 8 września 2017

Praktyki Hodowlane

Witam wszystkich!

Dzisiaj opowiem Wam trochę o obowiązkowych praktykach hodowlanych odbywających się po 2 roku. Właśnie wróciłam ze swoich praktyk więc jestem na świeżo z tematem. Muszę przyznać, że jestem bardzo miło zaskoczona przebiegiem praktyk i tym czego doświadczyłam. Jeśli obserwujecie mnie na instagramie zapewne widzieliście masę zdjęć które starałam się na bieżąco wrzucać. Poza tym, że ciężko pracowałam również świetnie się bawiłam. Myślę, że mogę spokojnie zaliczyć to do wakacyjnej przygody. Dużym plusem był dla mnie fakt, że w gospodarstwie w którym byłam przebywało kilka gatunków więc mogłam się nauczyć wszystkiego po trochu i obcować z wieloma zwierzętami. Poznać ich zwyczaje, strukturę stada itd. Zanim  na dobre rozpiszę się jak wyglądały moje praktyki  przejdę najpierw do kilka najważniejszych informacji jak wygląda to we Wrocławiu.

Spotkanie w sprawie praktyk: jest obowiązkowe. odbywa się w 4 semestrze. Poinformuje Was o tym koordynatorka praktyk. Podczas spotkania jest szkolenie BHP, a po nim krótka prelekcja dotycząca tego w jakich ośrodkach można odbywać praktyki, jaka jest minimalna liczba osobników w ośrodku  umożliwiająca obycie praktyk  oraz lista i opis gospodarstw które mają podpisane umowę z uczelnią. Pani Doktor pokaże Wam jakie dokumenty musicie wypełnić, gdzie i do kiedy je składacie. Jeśli zdecydujecie się odbywać praktyki z ramienia uczelni sprawa jest prostsza. Starości robią listy w których się zapisujecie do danego ośrodka oraz wybieracie preferowany termin. Jeśli ktoś woli samemu zorganizować sobie praktyki ( ja tak uczyniłam) musi składać dodatkowe papiery i Pani Doktor musi wyrazić na to zgodę. Z tym jest większy problem bo czasami ośrodki nie spełniają wymogów Pani Doktor.

Z jakimi gatunkami można pracować: Nasza uczelnia stawia nacisk na zwierzęta gospodarskie i tylko takie wchodzą w grę czyli BYDŁO, OWCE, KONIE, KOZY, ŚWINIE, DRÓB. Wielu osobom to się nie podobało. Ja na początku miałam mieszane odczucia. Z jednej strony kocham wszystkie zwierzęta z drugiej bardzo chciałam iść w kierunku który sama sobie już wyznaczyłam czyli egzotyki. Ponad to zniechęcają mnie wszelkie gospodarstwa w których na zwierzęta patrzy się tylko jak na produkt, a niestety tak jest w większości gospodarstw w których hoduje się w/w zwierzęta. Jednak mimo wszystko jestem bardzo zadowolona. że wyszło jak wyszło i że mogłam lepiej poznać zwierzęta gospodarskie, które często stoją w cieniu małych zwierząt. Było to dla mnie super doświadczenie i utwierdziło mnie w przekonaniu że każde zwierzę jest wyjątkowe na własny sposób.  Pokazało też że jestem w stanie poradzić sobie z pracą z takimi zwierzętami i że nic nie jest mi straszne :)

Moje praktyki: Zaczęły się 16 sierpnia i trwały pełne 2 tygodnie. Udało mi się trafić na ludzi którzy bezpłatnie zapewnili mi zarówno nocleg jak i wyżywienie. Pracowałam również w weekendy. Zdecydowałam się na Gospodarstwo Ekologiczne. Sama załatwiłam wszelkie potrzebne papiery. Gorączkowo przeszukiwałam internet bo chciałam znaleźć miejsce gdzie naprawdę się czegoś nauczę. Państwo przyjęli mnie do siebie i byli bardzo gościnni i nastawieni na to aby jak najwięcej mi pokazać i nauczyć. Do tej pory jestem zadowolona z wyboru gospodarstwa i nie zamieniłabym tych praktyki na żadne inne. Z dala od zgiełku, piękne widoki, malownicze pola. To były zdecydowanie najlepsze wakacje w moim życiu. Gospodarstwo zajmowało się hodowlą OWIEC wrzosówek ( i był to główny gatunek który zamieściłam w podaniu o praktyki. Bardzo chciałam pracować z owcami dlatego, że miałam już jakieś doświadczenie z tym gatunkiem), poza tym było BYDŁO piękne highlandery, ŚWINIE mangalice, które miały piękne kręcone włosy!!! KOZY, DANIELE ( cudowne zwierzęta!! pokochałam je odp pierwszego wejrzenia) KRÓLIKI, KURY, KACZKI oraz psy i koty! Wiele wspaniałych gatunków, które mogłam poznać bliżej. Bardzo podobało mi się to że zwierzęta były hodowane jak najbliżej natury. Owce miały wybiegi stanowiskowe, zmieniane co ok. 3 dni. Do tej pory miałam do czynienia tylko z rasą Olkuską, która przebywa u nas na Swojcu. Owce są świetne! Uwielbiałam je obserwować i  karmić ziołami. Najwięcej pracy przy owcach jest podczas wykotów, które w przypadku wrzosówek wpadają na kwiecień ( oczywiście dostałam zaproszenie od Państwa na przyjazd w kwietniu aby pomóc im przy wykotach! Super sprawa!) Pani domu wykonywała z owczej wełny różne wyroby, biżuterię i ozdoby. Prowadziła warsztaty dla ludzi. Dzięki temu nauczyłam się kilu sztuczek i mogłam sama wykonać małe prezenty dla rodziny!. Jednymi ze zwierząt, które najbardziej mi się podobały były DANIELE. Lubiłam je karmić, niektóre przychodziły jeść z ręki, codziennie zrywałam im świeże owoce i zanosiłam do zagrody. W stadzie było dużo młodych, które urodziły się w czerwcu. To niesamowicie inteligentne i sprytne stworzenia! Nie należy ich lekceważyć. Czas na praktykach leciał zdecydowanie za szybko. Dzień zaczynał się od porannego obchodu  i karmienia wszystkich zwierząt ( a było ich trochę), sprawdzałam wybiegi czy wszystko w porządku ze zwierzętami. Część zwierząt znajdowała się na dole przy budynkach mieszkalnych, a część na górze na polach. Trzeba było codziennie przemierzać kilka razy dziennie ten odcinek dzielący te dwa miejsca i muszę przyznać że początkowo bolały mnie nogi!! Reszta dnia zależała od tego co akurat trzeba było zrobić. Sprzątałam kurniki, zbierałam zioła dla kóz i królików, kosiłam trawę, zbierałam owoce, była też inspekcja weterynaryjna, poza tym Państwo dużo ze mną rozmawiali. Nauczyli jak wykonywać niektóre zabiegi, gdzie pobierać krew, jakie są najczęstsze choroby. Widać że byli zaangażowani równie mocno jak ja za co jestem im ogromnie wdzięczna! Co ważne udowodniłam, że praktykanci mogą być w porządku bo niestety mieli złe wspomnienia z poprzednimi praktykantami. 2 dnia mojego pobytu miałam kontrolę Pani koordynatorki. Przyjechała do mojego gospodarstwa, zadawała pytani,a oglądała zwierzęta. Było miło i nie mam co narzekać na taki obrót sprawy! Muszę przyznać, że przywiązałam się do zwierząt jak to ja. Pod koniec praktyk byłam bardzo wdzięczna losowi, że przywiódł mnie akurat tutaj i za to że mogłam doświadczyć pracy ze zwierzętami gospodarskimi, które niestety nie cieszą się taką popularnością. Trochę to przykre bo to też żywe istoty, a często są traktowane przedmiotowo. Uważam, że każde stworzenie zasługuje na chociaż odrobinę empatii i serca. Może weźmiecie mnie za wariatkę ale uwielbiałam siedzieć w kurniku i przytulać kury. Miały takie miękkie piórka i bystre oczy. Zaczęłam na to patrzeć z zupełnie innej perspektywy i muszę Wam powiedzieć, że cholernie mocno KOCHAM WSZYSTKIE ZWIERZĘTA. Cieszę się, że mam cudowne studia i takie życie jakie mam. Czasami narzekam, wiele rzeczy mi się nie podoba, ale nie zamieniłabym tego życia na żadne inne. Wiele jeszcze przede mną i patrzę na to jak na szansę którą dał mi los mimo wielu przeciwności. W końcu jest tak jak powinno być. Wiele ludzi zawsze posądza mnie o zbytni optymizm i patrzenie przez różowe okulary. Może i tak jest, ale wolę to niż niepotrzebne zamartwianie i zgorzkniałość. Wiem, że jestem na dobrej drodze, nie zawsze będzie łatwo i przyjemnie, ale jakoś dam radę!

Zaliczenie praktyk: Ja swoje praktyki zaliczyłam 1 września. Ludzie, którzy mają szansę na stypendium rektorskie mogą ubiegać się o wcześniejsze zaliczenie. Ze względu na to że przy składaniu stypendium trzeba mieć już wszystkie oceny i zaliczenie wpisane w systemie. Reszta osób ma zaliczenie praktyk jakoś w 2 tygodniu października.  Pani doktor zadaje kilka pytań osoby u których była na kontroli mają to szczęście, że nie drąży za bardzo tematu. Trzeba trochę poczytać, najlepiej książkę z chowy. Kilka osób odsyła na inny termin aby się poduczyli. Generalnie nie jest źle! Trzeba mieć wypełnioną  przez właściciela OPINIĘ oraz uzupełniony DZIENNICZEK PRAKTYK.



















czwartek, 27 lipca 2017

Jak przetrwać 4 semestr na Weterynarii?

Witajcie Kochani!
Wracam do Was z kolejnym postem  z serii " jak przetrwać na Weterynarii" tym razem opisującym przedmioty z 4 semestru. Jestem w pełni zregenerowana bo własnie wróciłam ze słonecznej Grecji!! Przede mną jeszcze praktyki hodowlane, których nie mogę się doczekać!! Na pewno powstanie osobna notka jak już będę po wszystkim :) 2 rok wymęczył mnie trochę bardziej od 1 o czym już Wam wspominałam. Zwłaszcza sesja letnia  była ciężka, bo wszystko się skumulowało i nie było czasu dosłownie na nic!!! Jednak ja zawsze podkreślam, że nie jest tak źle jak mówią inni. Grunt to dobra organizacja czasu i na pewno sobie poradzicie! Mi udało się w tym roku osiągnąć średnią 4,8 i jestem z siebie naprawdę zadowolona! Ciężka praca popłaca! A teraz trochę o przedmiotach z 4 semestru:

1. MIKROBIOLOGIA II
Jest kontynuacją bakteriologii szczegółowej z 1 semestru poza tym dochodzą też 2 zajęcia z grzybów. Zazwyczaj zmienia się prowadzący, a co za tym idzie również wymagania. Zdarza się, że prowadzący wymaga zupełnie co innego i często trzeba też nadrabiać materiał z 1 semestru. Jest to moment w którym jeśli wcześniej spoczywaliście na laurach to najwyższa pora wziąć się do roboty! Jest duuużo materiału, który trzeba przyswoić. Największy problem to brak odpowiednich książek. Przed kolokwium rwałam sobie włosy z głowy na myśl o tym skąd mam czerpać te wszystkie potrzebne informacje?!! Niestety polskojęzyczna literatura jest uboga w odpowiednie pozycje, a jak już coś się znajdzie to często są to przestarzałe informacje. Ja przed kolokwium wzięłam się za robienie notatek z książek angielskich, niestety zabrało mi to dużo czasu i bałam się że nie wyrobię się z materiałem. Im więcej czytałam tym większy miałam mętlik w głowie, ciężko było sobie poukładać to wszystko. Bardzo obawiałam się kolokwium bo miałam wrażenie, że wiele rzeczy jeszcze nie wiem. U naszego prowadzącego losowało się pytania na kartce: 4 pytania opisowe ( często bardzo dłuugiej odpowiedzi) i mało czasu aby wszystko napisać. U innych zdawało się ustnie. Oceny były raczej średnie, dużo osób próbowało poprawiać na lepszą ocenę. Mi na szczęście się udało i przez co doceniłam to że jednak zdecydowałam się na czytanie angielskich pozycji. Angielskie książki posiadają aktualne informacje co zapewnia lepszy star do nauki na egzamin. Bakterie kończą się koło kwietnia i w okolicach maja jest już przedtermin ( trzeba mieć 4 z obu semestrów i obecność na wykładach). Różne rzeczy się słyszało o tym jak przebiega przedtermin i od razu zaznaczę, że nie warto słuchać tych wszystkich bzdur. Człowiek tylko nastawia się negatywnie na starcie. Lepiej myśleć pozytywnie. Całą majówkę spędziłam  na nauce, tydzień wyciągnięty z życia, ale było warto!!!!. Takiej burzy mózgów jeszcze nie przeszłam! Materiał był dla mnie ciężki, każda bakteria posiada inne charakterystyczne cechy, wiele rzeczy się mieszało. To chyba najcięższy egzamin, który przeszłam do tej pory. Miałam totalny mętlik w głowie, ale na szczęście dzień przed egzaminem jak przy dotknięciu magicznej różdżki wszystko fajnie się poukładało. Zdążyłam z całym materiałem jaki sobie zaplanowałam, ale mimo wszystko obawiałam się, że może mi nie pójść. Poszłam na pierwszy ogień dlatego, że zawsze  czekanie tylko dodatkowo mnie stresuje. Po wejściu do gabinetu nerwy mnie opuściły, panowała naprawdę świetna atmosfera! Losuje się osobno 3 kartki z pytaniami : bakteriologia ogólna, szczegółowa oraz pytania z wykładów. Doktor jest bardzo wymagający, ale również sprawiedliwy. Często dopytuje o różne szczegóły.  Więc można się spodziewać wszystkiego. Generalnie bardzo miło wspominam ten egzamin jak i sam przedmiot!
Wirusologia: kierownikiem jest Pani Doktor B. Ćwiczenia zaczynają się zaraz po grzybach. Zazwyczaj ZNOWU zmienia się prowadzący. Ćwiczenia całkiem ciekawe. Zarażamy kurze zarodki, oglądamy pod mikroskopem hodowle komórkowe i wirusy. Na zajęciach można spodziewać się pytania, zazwyczaj jest też 1 kartkówka. Wykłady również ciekawe, doktor zadaje pytanie pod koniec każdego wykładu. Za dobrą odpowiedź dostaje się 1 pkt. Można dzięki temu zbierać pkt które zostaną dodane do puli pkt z egzaminu i być może wpłynie to pozytywnie na ocenę. Pod koniec jest kolokwium w formie abc u Pani Doktor, u doktora jest zdawanie ustne. Poziom trudności różny, ale nie ma co liczyć na jakieś gotowce. W tym roku wszystko się zmieniło. Trzeba mieć 4 aby zostać dopuszczony do przedterminu. Zazwyczaj ma go większość roku. Przedtermin odbywa się przed sesją po wykładzie. Pytania abc i jedno pytanie otwarte. W zakres materiału wchodzą ćwiczenia i wykłady. Forma całkiem przystępna, tylko kilka osób nie zdało. 1 termin 4-5 pytań otwartych. Raczej nie ma problemów ze zdaniem, tylko pojedyncze osoby mają 2 termin;

KSIĄŻKI:
1. Mikrobiologia Weterynaryjna - Wawrzkiewicz - TYLKO do bakteriologii ogólnej
2. Zarys klinicznej bakteriologii weterynaryjnej tom 1-2 - Biniek - do bakteriologii szczegółowej
3. Clinical veterinary microbiology - edycja 2- Markey - do wszystkiego, świetna książka
4. Diagnostyka wirusologiczna chorób zwierząt - Larski - do wirusologii

2. FIZJOLOGIA II 
W tym semestrze przerabiamy 2 działy: krew oraz trawienie. Odniosłam wrażenie, że na zajęciach w 2 semestrze więcej się dzieje. Można robić dużo praktycznych rzeczy. Liczenie leukocytów, erytrocytów, oglądanie krwinek różnych gatunków, pobieranie krwi od królika, oglądanie płynu ze żwacza owcy. Jeśli mnie śledzicie na instagramie to pewnie widzieliście sporo zdjęć pochodzących właśnie z ćwiczeń z fizjologii. W tym semestrze również zmienił mi się prowadzący co oznacza, że znowu trzeba było zmieniać swoje przyzwyczajenia. W ciągu semestru mieliśmy 2 kartkówki, Pani doktor pytała też na zajęciach i można było zdobyć fajną ocenę z aktywności. Fizjologia to taki przedmiot, który baaardzo szybko wchodził mi do głowy, nigdy nie miałam z nim większych problemów. Jedyne co mogę zarzucić to fakt, że czasami za mało mówi się o różnych gatunkach zwierząt (jak już to głównie bazujemy na owcy). Kolokwium typowo opisowe, zadania otwarte na zasadzie wymień/opisz/ czasami coś narysuj. W moim mniemaniu całkiem przystępne. Ja uczyłam się głównie z notatek z ćwiczeń i doczytywałam z książki. W tym roku profesor ustalił, że można było mieć zwolnienie gdy miało się 5 z obu semestrów ( i o jeden egzamin lżej!!). Przedtermin obowiązywał od 4,5 + obecności na wykładach. Losuje się zestawy i odpowiada na pytania. Podobno atmosfera jest bardzo fajna. 1 termin to również 5 pytan opisowych. Przedmiot raczej nie robi większych problemów. 2 termin ma zaledwie kilka osób.

KSIĄŻKI:
Skrypt do ćwiczeń
Fizjologia zwierząt - Krzymowski
Fizjologia zwierząt (TOM 1-2) Wolfgang von Engelhardt ( dla ambitnych )

3. IMMUNOLOGIA:
Mam mieszane odczucia co do tego przedmiotu. Z jednej strony bardzo polubiłam immunologię, przedmiot ciekawy, fascynującu i sprawiał, że dociekałam istoty wielu zjawisk, dużo czytałam. Na początku wszystko mogło się wydawać skomplikowane, ale w miarę nauki naprawdę czułam, że wszystko mi się w głowie układa. Z drugiej strony forma kolokwiów totalnie zniechęcała do czegokolwiek. A żebyście zrozumieli to trochę przybliżę Wam scenerię : poniedziałek.... 7 rano... kolokwium... abcd.... wielokrotnej odpowiedzi.... finał był taki, że nawet ludzie który dużo się uczyli nie zdawali, dla mnie była to całkowita loteria... niektórzy strzelali i dobrze na tym wychodzili. Totalnie nie sprawdzało to wiedzy i zrozumienia istoty przedmiotu. Może jestem idealistką, ale dla mnie taka forma sprawdzania wiedzy była nie do końca niesprawiedliwa. Ale było minęło. Mimo wszystko  spokojnie przez to przebrnęłam. Ćwiczenia ciekawe ale trwały bardzo długoo, czasami za długo (przynajmniej w moim przypadku, ciężko się skupić i wysiedzieć od 17 do 20 :( ). Było trochę praktycznych rzeczy: Test Elisa, NBT itd. Najbardziej podobały mi się końcowe ćwiczenia na których można było wykorzystać zdobytą wiedzę. Dostawało się jakiś przypadek kliniczny, wyniki testów i po kolei krok po kroczku rozwiązywało się zagadkę. Kluczem było postawienie trafnej diagnozy. Świetna sprawa!! Wykłady były również bardzo ciekawe, niestety o godzinie 7:30 :( Ale polecam chodzić, jeśli znajdziecie w sobie chociaż odrobinę samozaparcia).  Egzamin  w porównaniu do ćwiczeń był dyużo przyjemniejszy i raczej bezproblemowy jeśli ktoś się nauczył. Można było wybrać formę: ustna lub pisemna. Ustna u Pana profesora: losowało się zestawy (5 pytań) i odpowiadało. Profesor oceniał każde pytanie z osobna. Mimo różnych, skrajnych opinii egzamin był naprawdę w porządku. Druga forma pisemna: sprawdzana przez Panią profesor. Ja wybrałam ustny i nie żałowałam. Od razu znałam ocenę i nie musiałam się martwić.

KSIĄŻKI:
Immunologia- Jakóbisiak
Immunologia- Roitt (polecam wypożyczyć, książka zawiera świetne ryciny, które są wykorzystywane w wykładach, ułatwia zrozumienie)
Podstawy Immunologii - Ptak

4. ANATOMIA TOPOGRAFICZNA
Fajnie było wrócić po krótkiej przerwie z powrotem do kochanej anatomii !! Bardzo mi jej brakowało przez ten czas ! Przede wszystkim warto pochwalić wykłady, które dla mnie osobiście były jednymi z najciekawszych na tym roku. Pan Profesor przedstawia wiele aspektów z klinicznego punktu widzenia, wiele zdjęć i fajnych wskazówek. Mimo wczesnej godziny nie opuściłam żadnego wykładu! Ćwiczenia z różnymi prowadzącymi w zależności od bloku. Najpierw są ptaki i sekcja, później przechodzimy na psy: głowa i szyja, brzuch, poszczególne kończyny, jest tez preparowanie palca konia. Uczymy się robić iniekcje i wstępny wywiad z pacjentem. Ćwiczenia opierają się głównie na praktyce. Jest też wyjazd do Pawłowic, Swojca oraz USG podczas którego możemy wstępnie oswoić się z aparaturą ( każdy z nas mógł znaleźć podstawowe narządy!! Świetna sprawa). Kolokwia pisane wspólnie na wykładzie ( jest ok 4-5 kolokwiów) obowiązuje tylko materiał wykładowy, kolokwium z ptaków wyjątkowo pisany na ćwiczeniach (poziom trudności zależy od prowadzącego).  Ogólnie przedmiot przyjemny i ciekawie prowadzony. Nie ma większego problemu.

KSIĄŻKI:
Wystarczą wykłady profesora
ew. Anatomia Topograficzna zwierząt domowych - Milart
Atlas anatomii radiograficznej psa i kota ( tylko dla chętnych!!)

5. ŻYWIENIE
Podobnie jak chów i hodowla prowadzony przez katedrę z zootechniki. Zajęcia odbywały się na Biskupinie. Nie był to mój ulubiony przedmiot, ale spokojnie przeszłam go bezproblemowo. Udało nam się trafić na fajnego prowadzącego od którego dostawaliśmy fajne materiały do nauki. Wbrew wszystkiemu szybko wchodziły mi do głowy te wszystkie procenty i dawki! Na zajęciach w dużej mierze rozwiązywaliśmy zadania, wyznaczaliśmy dawki żywieniowe i inne. Większość zajęć odbywała się na komputerze co znacznie usprawniało przebieg zajęć. Niestety godzina była zabójcza... piątek do godziny 20:30!!!! Duży plus dla prowadzącego za sprawne rozłożenie kolokwiów w czasie. Na kilka tygodni przed sesją byliśmy już po wszystkim, a inne grupy pisały ostatnie kolokwium na kilka dni przed przedterminem!!!! U nas były 3 kolokwia: 1 ogólne i 2 z pasz objętościowych a 3 z treściwych. Pytania opisowe z tego co pamiętam 4-5 zadań. Jeśli ma się na koniec 5 z ćwiczeń to jest się zwolnionym z egzaminu (trzeba mieć też obecności na wykładach). Jak dla mnie super opcja, znacznie ułatwia przeżycie sesji! Dlatego warto się uczyć i starać bo można dużo na tym zyskać. Przedtermin od oceny 4,5 na kilka dni przed egzaminem. Większość raczej go zdała, podobna forma jak 1 termin kilka pyta otwartej odpowiedzi, podział na grupy. 1 terminu nie zdało całkiem sporo osób. 2 termin ustnie u profesora.

KSIĄŻKI:
Paszoznawstwo i żywienie zwierząt- Jamroz TOM 3

6. ETYKA ZAWODOWA LEKARZA WETERYNARII
Przedmiot obejmuje tylko wykłady. Można się dogadać aby odbywały się one co tydzień, a nie co 2 tygodnie dzięki czemu szybciej się skończą. Wykłady prowadzone przez tego samego prowadzącego, który uczy Ekonomiki (świetny człowiek!!: ) ) Ostatni wykład prowadzony przez gościa. Bardzo polecam i zachęcam do udziału w wykładach! Pan doktor ciekawie opowiada, można zadawać pytania. Wiele rzeczy mi się rozjaśniło. Moim zdaniem każdy przyszły lekarz po prostu powinien znać takie podstawy. Uczymy się o strukturze samorządu lek. wet., jak to wszystko funkcjonuje, prawa, obowiązki lekarza. Przedmiot kończy się kolokwium w formie abc.

7. PATOFIZJOLOGIA
Na 2 roku tylko wykłady z profesorem, które się obowiązkowe!! Profesor skrupulatnie robi listy i wszystko notuje. Można mieć max 3 nieobecności na 15 spotkań. Pod koniec kolokwium, które według mnie nie należało do przyjemnych... Polecam doczytywać też w książce wiele rzeczy, aby lepiej zrozumieć istotę problemu. Niektóre osoby trochę się z tym męczyły, ale zdają raczej wszyscy.

KSIĄŻKA:
Patofizjologia zwierząt - Fitko

8. JĘZYK
Z racji że już wcześniej opisywałam ten przedmiot skupię się tylko na tym co uległo zmianie w ostatnim semestrze nauki. Przede wszystkim skończyliśmy książkę Jeżo i wzięliśmy się za skrypt Weterynaryjny w którym opisane są różne choroby. Po każdego tekstu weterynaryjnego przypisane są zadania, które się wykonuje. Pod koniec semestru każdy przedstawia wcześniej przygotowaną prezentację związaną z Weterynarią. Różne choroby, zaburzenia behawioralne itd. Mieliśmy też kilka egzaminów próbnych. Właściwy egzamin odbywa się przed sesją (tzn zależy jak starosta dogada się z Panią Kierownik studium językowego). Dzieli się  na pisemny i na ustny. Pierwszy jest pisemny: wszyscy na poziomie B2. Raczej bez problemu wszyscy go zdają. Ustny: losuje się 2 pytania : jedno z książki (wybieracie 9 tematów z książki które Was obowiązują) i jedno pytanie z 9 pytań dodatkowych ( np ze skryptu, albo na podstawie Waszych prezentacji). Pyta Was prowadzący i jedna osobna z zewnątrz. Ja się stresowałam, ale nie było warto! Poszło jak z płatka.

PS: jeśli macie jakieś pytania, które Was nurtują napiszcie je w komentarzu :) Jeśli będzie ich dostatecznie dużo to moze powstanie osobny post z najcześciej zadawanymi pytaniami!!