Cześć wszystkim!
Przygotowania na weterynarię idą pełną parą i chociaż do wszystkiego zostały jeszcze AŻ dwa miesiące ja przeżywam tak jakbym jutro miała iść co najmniej na moje pierwsze kolokwium. Pod koniec sierpnia przeprowadzka do Wrocławia i zupełnie nowe życie. Nie mogę się już doczekać! W dzisiejszej notce chciałabym już zamknąć temat matur i związanych z nimi przygotować. Przedstawię wam kilka opcji i porad (z własnego doświadczenia). Oczywiście nic nie chcę nikomu narzucać, to indywidualna decyzja. Ale rozważymy wszystkie ZA i PRZECIW każdej opcji. A więc miłego czytania.
Gdy matura poszła źle a naprawdę bardzo, bardzo zależy wam na weterynarii jedyne co możecie zrobić (poza pójściem na płatne studia, ale tam niestety też jest próg punktowy na który nie każdy się łapie) jest poprawa matury. Musicie liczyć się z tym że nie będzie łatwo, że trzeba dużo pracować i być zapartym w dążeniu do celu. No i przede wszystkim z tym że nie zawsze się udaje....
1. STUDIOWANIE INNEGO KIERUNKU ORAZ RÓWNOCZESNE UCZENIE SIĘ DO MATURY.
Pamiętam, że miałam podobny dylemat. Z jednej strony wszyscy idą na studia, już chciałoby się wyrwać z domu, zasmakować studenckiego życia, a z drugiej strony perspektywa uczenia się czegoś co nas w ogólne nie interesuje i uczenia się pod kątem matury. Bo niestety trzeba powtarzać. Na studiach nie uczymy się rzeczy przydatnych na maturę. Niestety. Trzeba samemu zagospodarować sobie czas i usiąść i się uczyć. Trochę ciężko biorąc pod uwagę że pierwszy rok na studiach zawsze jest jednym z najcięższych.
Dużo nauki, mało czasu wolnego. A co to mówić jeszcze o rzetelnej nauce pod maturę? A tutaj jakaś imprezka ze znajomymi, tu to tu tamto i tak mamy już maj i zdajemy sobie sprawę że nic nie zrobiliśmy aby się pouczyć do matury. I albo się uda albo nie. Trochę ryzykowne. Dlatego nie jestem zwolenniczką takiego rozwiązania. W dużej mierze taki rok studiowania nic nam nie daje. Może z wyjątkiem przepisania kilku przedmiotów jeśli studiowaliśmy coś pokrewnego. Wiem że sporo moich znajomych miało taki plan. Ale im nie wyszło, brak czasu. Podeszli do poprawy nieprzygotowani. Albo po prostu zrezygnowali bo spodobał im się dany kierunek.
Podsumowując:
(+) można przepisać kilka przedmiotów i mieć je potem z głowy na weterynarii
(+) oswajamy się ze studiowaniem i życiem jako student ( :D)
(-) moim zdaniem marnowanie roku/czasu na studiowanie czegoś co nas nie interesuje
(-) brak czasu na rzetelną naukę do matury
(-) marnowanie pieniędzy (studiowanie w końcu też coś kosztuje)
2. GAP YEAR= ZOSTAJEMY W DOMU I UCZYMY SIĘ DO MATURY
Ja sama wybrałam to rozwiązanie. Rzecz gustu. Ale wiedziałam że jeśli chcę naprawdę poprawić wyniki muszę się do tego porządnie przyłożyć aby nic mnie nie rozpraszało. Miałam
sporo czasu co z jednej strony wcale nie ułatwiało sprawy. Trzeba umieć zorganizować sobie pracę tak aby nic nie zrobić ani
za późno ani
za wcześnie. Czasami mi się nie chciało, byłam rozleniwiona i tylko silna motywacja pchała mnie do tego aby wstać z łóżka i zasiąść do książek. Drugim problemem była też psychika. Zamkniecie w czterech ścianach. Znajomi studiują, porozrzucani po całej Polsce, a Ty siedzisz w domu i zakuwasz. Czasami było ciężko. Szło zwariować. Ale nie żałuję i wiem że zrobiłam wszystko aby się dobrze przygotować. Wszystko powtórzyłam, wiele rzeczy się rozjaśniło. Idąc na maturę czułam się naprawdę przygotowana. Jedyne co źle zrobiłam to to że za duże tępo sobie narzuciłam. Pamiętajcie że nigdy nie można nadwyrężać umysłu. W dniu matury strasznie bolała mnie głowa. Ale zrobiłam wszystkie zadania. Jeśli wybierzecie tę opcję to przede wszystkim zróbcie sobie porządny plan działania, co kiedy, jak itd. Ja zaczynałam od września szłam działami, od początku. Trzeba robić dużo zadań, najlepiej od razu. Potem teoria aby z głowy nie wypadło. Więcej porad jak się przygotować do samej matury znajdziecie w mojej poprzedniej notce:
>TU< .
(+) mamy dużo czasu na naukę/skupiamy się głownie na tym
(+) przez ten czas mimo ciężkiej pracy możemy też odpocząć od tego wszystkiego (wyścigu szczurów etc)
(+) możemy pracować w weekendy lub na początku roku i odkładać pieniądze na studia
(-) trzeba wziąć pod uwagę że może nie udać się poprawić matury i wtedy też zmarnujemy rok na siedzenie w domu
(-) siedzenie w domu może być przygnębiające, jeśli wszyscy w okół chwalą się tym jak fajnie jest na studiach
3. WETERYNARIA NIESTACJONARNA I POPRAW MATURY
Istnieje też takie rozwiązanie. Niestety w dużej mierze to strata pieniędzy. Z tego co się orientowałam dziekan nie pozwala przejść z niestacjonarnych na stacjonarne 2 rok nawet jeśli poprawiliśmy maturę. Jakby nie było mają z nas pieniądze. Wtedy trzeba zaczynać cały rok od nowa. Jesteśmy rok w plecy i musimy przechodzić przez to wszystko jeszcze raz.
(+) możemy zobaczyć jak to jest studiować weterynarię
(-) zmarnowanie pieniędzy
(-) marnowanie pieniędzy jak i czasu potem trzeba powtarzać cały rok
4. STUDIUM (TECHNIK WETERYNARII)
Sama osobiście się nie orientowałam, ale słyszałam że jest takie kilkuletnie (bodajże 2 czy 3) studium. Ale niestety wiąże się to z kosztami oraz trzeba się liczyć z tym że taki technik ma związane ręce. Często traktowany jest jak "podaj, przynieść, pozamiataj" nie ma kompetencji aby robić większość zabiegów. Co na pewno nie satysfakcjonuje wiele osób które poważnie myślą o weterynarii
(-) wydatki, studium kosztuje
(-) znacznie ograniczone kompetencje
5. STUDIA NIESTACJONARNE
Jeśli ktoś może sobie pozwolić na to finansowo i łapie się w progu (a przyznam że w tym roku były całkiem wysokie bo aż 135 pkt) to takie wyjście jest całkiem satysfakcjonujące. Po 3 latach (jeśli sobie poradzicie) przechodzi się na stacjonarne i nic się nie płaci. Można studiować nawet jeśli nie mieścicie się w progu na stacjonarne, ale niestety odbija się to na waszych kieszeniach. Z tego co slyszalam studentów nie dyskryminują. Swoją nauką możesz pokazać że jesteś nawet lepsza niż Ci na stacjonarnych. Nie warto czuć się gorszym. Niektórzy mają po prostu mniej szczęścia na maturze a studia i tak weryfikują wszystko. Warto walczyć o marzenia!