piątek, 8 września 2017

Praktyki Hodowlane

Witam wszystkich!

Dzisiaj opowiem Wam trochę o obowiązkowych praktykach hodowlanych odbywających się po 2 roku. Właśnie wróciłam ze swoich praktyk więc jestem na świeżo z tematem. Muszę przyznać, że jestem bardzo miło zaskoczona przebiegiem praktyk i tym czego doświadczyłam. Jeśli obserwujecie mnie na instagramie zapewne widzieliście masę zdjęć które starałam się na bieżąco wrzucać. Poza tym, że ciężko pracowałam również świetnie się bawiłam. Myślę, że mogę spokojnie zaliczyć to do wakacyjnej przygody. Dużym plusem był dla mnie fakt, że w gospodarstwie w którym byłam przebywało kilka gatunków więc mogłam się nauczyć wszystkiego po trochu i obcować z wieloma zwierzętami. Poznać ich zwyczaje, strukturę stada itd. Zanim  na dobre rozpiszę się jak wyglądały moje praktyki  przejdę najpierw do kilka najważniejszych informacji jak wygląda to we Wrocławiu.

Spotkanie w sprawie praktyk: jest obowiązkowe. odbywa się w 4 semestrze. Poinformuje Was o tym koordynatorka praktyk. Podczas spotkania jest szkolenie BHP, a po nim krótka prelekcja dotycząca tego w jakich ośrodkach można odbywać praktyki, jaka jest minimalna liczba osobników w ośrodku  umożliwiająca obycie praktyk  oraz lista i opis gospodarstw które mają podpisane umowę z uczelnią. Pani Doktor pokaże Wam jakie dokumenty musicie wypełnić, gdzie i do kiedy je składacie. Jeśli zdecydujecie się odbywać praktyki z ramienia uczelni sprawa jest prostsza. Starości robią listy w których się zapisujecie do danego ośrodka oraz wybieracie preferowany termin. Jeśli ktoś woli samemu zorganizować sobie praktyki ( ja tak uczyniłam) musi składać dodatkowe papiery i Pani Doktor musi wyrazić na to zgodę. Z tym jest większy problem bo czasami ośrodki nie spełniają wymogów Pani Doktor.

Z jakimi gatunkami można pracować: Nasza uczelnia stawia nacisk na zwierzęta gospodarskie i tylko takie wchodzą w grę czyli BYDŁO, OWCE, KONIE, KOZY, ŚWINIE, DRÓB. Wielu osobom to się nie podobało. Ja na początku miałam mieszane odczucia. Z jednej strony kocham wszystkie zwierzęta z drugiej bardzo chciałam iść w kierunku który sama sobie już wyznaczyłam czyli egzotyki. Ponad to zniechęcają mnie wszelkie gospodarstwa w których na zwierzęta patrzy się tylko jak na produkt, a niestety tak jest w większości gospodarstw w których hoduje się w/w zwierzęta. Jednak mimo wszystko jestem bardzo zadowolona. że wyszło jak wyszło i że mogłam lepiej poznać zwierzęta gospodarskie, które często stoją w cieniu małych zwierząt. Było to dla mnie super doświadczenie i utwierdziło mnie w przekonaniu że każde zwierzę jest wyjątkowe na własny sposób.  Pokazało też że jestem w stanie poradzić sobie z pracą z takimi zwierzętami i że nic nie jest mi straszne :)

Moje praktyki: Zaczęły się 16 sierpnia i trwały pełne 2 tygodnie. Udało mi się trafić na ludzi którzy bezpłatnie zapewnili mi zarówno nocleg jak i wyżywienie. Pracowałam również w weekendy. Zdecydowałam się na Gospodarstwo Ekologiczne. Sama załatwiłam wszelkie potrzebne papiery. Gorączkowo przeszukiwałam internet bo chciałam znaleźć miejsce gdzie naprawdę się czegoś nauczę. Państwo przyjęli mnie do siebie i byli bardzo gościnni i nastawieni na to aby jak najwięcej mi pokazać i nauczyć. Do tej pory jestem zadowolona z wyboru gospodarstwa i nie zamieniłabym tych praktyki na żadne inne. Z dala od zgiełku, piękne widoki, malownicze pola. To były zdecydowanie najlepsze wakacje w moim życiu. Gospodarstwo zajmowało się hodowlą OWIEC wrzosówek ( i był to główny gatunek który zamieściłam w podaniu o praktyki. Bardzo chciałam pracować z owcami dlatego, że miałam już jakieś doświadczenie z tym gatunkiem), poza tym było BYDŁO piękne highlandery, ŚWINIE mangalice, które miały piękne kręcone włosy!!! KOZY, DANIELE ( cudowne zwierzęta!! pokochałam je odp pierwszego wejrzenia) KRÓLIKI, KURY, KACZKI oraz psy i koty! Wiele wspaniałych gatunków, które mogłam poznać bliżej. Bardzo podobało mi się to że zwierzęta były hodowane jak najbliżej natury. Owce miały wybiegi stanowiskowe, zmieniane co ok. 3 dni. Do tej pory miałam do czynienia tylko z rasą Olkuską, która przebywa u nas na Swojcu. Owce są świetne! Uwielbiałam je obserwować i  karmić ziołami. Najwięcej pracy przy owcach jest podczas wykotów, które w przypadku wrzosówek wpadają na kwiecień ( oczywiście dostałam zaproszenie od Państwa na przyjazd w kwietniu aby pomóc im przy wykotach! Super sprawa!) Pani domu wykonywała z owczej wełny różne wyroby, biżuterię i ozdoby. Prowadziła warsztaty dla ludzi. Dzięki temu nauczyłam się kilu sztuczek i mogłam sama wykonać małe prezenty dla rodziny!. Jednymi ze zwierząt, które najbardziej mi się podobały były DANIELE. Lubiłam je karmić, niektóre przychodziły jeść z ręki, codziennie zrywałam im świeże owoce i zanosiłam do zagrody. W stadzie było dużo młodych, które urodziły się w czerwcu. To niesamowicie inteligentne i sprytne stworzenia! Nie należy ich lekceważyć. Czas na praktykach leciał zdecydowanie za szybko. Dzień zaczynał się od porannego obchodu  i karmienia wszystkich zwierząt ( a było ich trochę), sprawdzałam wybiegi czy wszystko w porządku ze zwierzętami. Część zwierząt znajdowała się na dole przy budynkach mieszkalnych, a część na górze na polach. Trzeba było codziennie przemierzać kilka razy dziennie ten odcinek dzielący te dwa miejsca i muszę przyznać że początkowo bolały mnie nogi!! Reszta dnia zależała od tego co akurat trzeba było zrobić. Sprzątałam kurniki, zbierałam zioła dla kóz i królików, kosiłam trawę, zbierałam owoce, była też inspekcja weterynaryjna, poza tym Państwo dużo ze mną rozmawiali. Nauczyli jak wykonywać niektóre zabiegi, gdzie pobierać krew, jakie są najczęstsze choroby. Widać że byli zaangażowani równie mocno jak ja za co jestem im ogromnie wdzięczna! Co ważne udowodniłam, że praktykanci mogą być w porządku bo niestety mieli złe wspomnienia z poprzednimi praktykantami. 2 dnia mojego pobytu miałam kontrolę Pani koordynatorki. Przyjechała do mojego gospodarstwa, zadawała pytani,a oglądała zwierzęta. Było miło i nie mam co narzekać na taki obrót sprawy! Muszę przyznać, że przywiązałam się do zwierząt jak to ja. Pod koniec praktyk byłam bardzo wdzięczna losowi, że przywiódł mnie akurat tutaj i za to że mogłam doświadczyć pracy ze zwierzętami gospodarskimi, które niestety nie cieszą się taką popularnością. Trochę to przykre bo to też żywe istoty, a często są traktowane przedmiotowo. Uważam, że każde stworzenie zasługuje na chociaż odrobinę empatii i serca. Może weźmiecie mnie za wariatkę ale uwielbiałam siedzieć w kurniku i przytulać kury. Miały takie miękkie piórka i bystre oczy. Zaczęłam na to patrzeć z zupełnie innej perspektywy i muszę Wam powiedzieć, że cholernie mocno KOCHAM WSZYSTKIE ZWIERZĘTA. Cieszę się, że mam cudowne studia i takie życie jakie mam. Czasami narzekam, wiele rzeczy mi się nie podoba, ale nie zamieniłabym tego życia na żadne inne. Wiele jeszcze przede mną i patrzę na to jak na szansę którą dał mi los mimo wielu przeciwności. W końcu jest tak jak powinno być. Wiele ludzi zawsze posądza mnie o zbytni optymizm i patrzenie przez różowe okulary. Może i tak jest, ale wolę to niż niepotrzebne zamartwianie i zgorzkniałość. Wiem, że jestem na dobrej drodze, nie zawsze będzie łatwo i przyjemnie, ale jakoś dam radę!

Zaliczenie praktyk: Ja swoje praktyki zaliczyłam 1 września. Ludzie, którzy mają szansę na stypendium rektorskie mogą ubiegać się o wcześniejsze zaliczenie. Ze względu na to że przy składaniu stypendium trzeba mieć już wszystkie oceny i zaliczenie wpisane w systemie. Reszta osób ma zaliczenie praktyk jakoś w 2 tygodniu października.  Pani doktor zadaje kilka pytań osoby u których była na kontroli mają to szczęście, że nie drąży za bardzo tematu. Trzeba trochę poczytać, najlepiej książkę z chowy. Kilka osób odsyła na inny termin aby się poduczyli. Generalnie nie jest źle! Trzeba mieć wypełnioną  przez właściciela OPINIĘ oraz uzupełniony DZIENNICZEK PRAKTYK.