niedziela, 1 marca 2020

Jak przetrwać 8 semestr na Weterynarii?

Cześć i czołem! 
Witam Was ja Klaudia i powracam z postami dotyczącymi poszczególnych semestrów na Weterynarii we Wrocławiu. Trochę mnie tu nie było, szczerze mówiąc zastanawiałam się czy ktoś jeszcze czyta moje wpisy i czy dla kogoś mogą być pomocne? Daliście mi znać, że chcielibyście abym kontynuowała swoje notki. Dzisiaj, gdy już oficjalnie mogę się pochwalić, że zdałam sesję i przeszłam na 10 semestr (czaicie? już niedługo koniec!!!) nadrabiam blogowe zaległości. Jeśli chodzi o 4 rok to zawsze będę podkreślać, że to wakacje w porównaniu do ciężkiego 3 roku i  w porównaniu do 5 roku (semestru zimowego). Niestety muszę Was zasmucić, że dla mnie osobiście semestr letni był cięższy od zimowego, zwłaszcza pod koniec w pobliżu sesji. Bolączką tego kierunku jest fakt, że zawsze pod koniec jest masa zaliczeń, kolokwiów, kartkówek i innych. W związki z tym fizycznie nie ma czasu aby rozpocząć racjonalną naukę na sesję i trzeba się dwoić i troić i mieć nadzieję, że uda nam się wszystko zdać za pierwszym razem. A jak nie to zostaje poprawa we wrześniu. Tak było i tym razem, dodatkowo doszły problemy z niektórymi przedmiotami co niepotrzebnie napędzało niespokojną atmosferę (więc sesja dała nam trochę popalić, nie ukrywam). Semestr letni stał pod znakiem psów i kotów, był wielką nadzieją dla ludzi, którzy chcą iść w tym kierunku. Sama nie mogłam się go doczekać, chociaż nie wiążę swojej ścieżki bezpośrednio z psami i kotami. Teraz mam porównanie wszystkich 3 bloków i mogę obiektywnie ocenić, który blok był prowadzony najlepiej i z największym zaangażowaniem. Niestety muszę przyznać, że w tym przypadku czegoś mi tu brakowało, że nie było wszystko dopięte na ostatni guzik. Jakiś niedosyt pozostał, zwłaszcza w postaci zajęć praktycznych, na które tak  po chichu liczyliśmy. Przejdźmy do rzeczy. Na semestrze letnim mieliśmy następujące przedmioty:

Andrologia
Ćwiczenia:
Zajęcia całkiem ciekawe, momentami może nieco mniej (zwłaszcza jak kogoś nie interesuje bydło,świnie i konie). Ogólnie dobrze oceniam ten przedmiot. Zawsze jakaś mniejsza lub większa praktyka pod koniec ćwiczeń. Pobieraliśmy między innymi nasienie od ogiera, buhaja, psa itd, ocenialiśmy nasienie, oglądaliśmy pod mikroskopem plemniki, oglądaliśmy eksponaty w postaci sztucznej pochwy, kateterów, elektroelakujatorów i innych mniej lub bardziej "dziwnych" przedmiotów. Oczywiście wszystko to trzeba było zapamiętać i umieć rozpoznawać. Dlatego gorąco polecam robić zdjęcia i podpisywać wszystkie te przedmioty, ponieważ w zakres kolokwium zaliczeniowego wchodzi również część praktyczna polegająca na rozpoznawaniu i wskazywaniu określonych przedmiotów. Mi oczywiście najbardziej podobał się dział psów i kotów, co nie znaczy że inne gatunki były mniej ciekawie prowadzone. Mogliśmy dowiedzieć się coś o inseminacji, warunkach, które muszą być spełnione, o transporcie nasienia. Wszystko kręciło się wokół nasienia, samców i ich narządów płciowych - tak w telegraficznym  skrócie. Utrapieniem było zapamiętanie tych wszystkich liczb - koncentracja plemników, gęstość i inne parametry nasienia. Niestety było tego trochę i spełniało to kluczową rolę (trzeba było znać na zaliczenie i na egzamin). Na eduwecie były udostępniane prezentacje, więc wystarczyło sobie wydrukować materiał na ćwiczenia i ewentualnie dopisywać to co dopowiadał prowadzący. Pamiętajcie aby dobrze pilnować rozpiski i patrzeć kto ma jakie zajęcia (jaki konkretnie temat). Aby nadmiernie nie eksploatować zwierząt ćwiczenia były różnie ułożone w poszczególnym tygodniu. Więc jeśli ktoś chciał coś potem odrabiać musiał tego dobrze pilnować, najlepiej chodzić ze swoją grupą i mieć spokój. Każdy gatunek omawiany przez innego prowadzącego co powodowało, że było dosyć różnorodnie.
Kolokwium: Jedno na cały semestr, z całego materiału ćwiczeniowego. Było ustnie u różnych prowadzących w zależności od grupy. Pytania mniej i bardziej szczegółowe. Ogólnie nie było dramatu, mimo tego że wszystkie te liczby ciągle mieszały się w głowie. Prowadzący wymyślali pytania z głowy, kilka pytań na jedną osobę. Przy okazji na stole leżały wszystkie te przedmioty o których uczyliśmy się cały semestr - trzeba było albo wskazać albo prowadzący brał przedmiot do ręki i pytał co to, dla kogo i po co się to stosuje. Jakiś tydzień przed kolokwium katedra udostępniła wszystkie te rzeczy do nauki i przypomnienia sobie co do czego służy (także spokojnie, jest to do ogarnięcia).
Wykłady: Prowadzone w dużej mierze przez Pana Profesora. Dzień wykładów z andrologii wypadał w dzień w którym odbywały się również wykłady z rozrodu. Za jednym zamachem były prowadzone oba w ten sam dzień. Jednak  uprzedzę Was, że często np wykłady z andrologii były skracane kosztem rozrodu albo to właśnie rozród zaczynał się później. W zależności od tego jaki materiał akurat przerabialiśmy. W związku z tym jeśli ktoś chciał przyjść tylko na rozród często wchodził w połowie trwającego już wykładu z rozrodu i nie mógł się połapać jaki materiał aktualnie jest przerabiany. Więc jeśli interesuje Was ten temat - uczęszczajcie i na andrologie i na rozród. Oba wykłady fajne i warte polecenia! A dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że były prowadzone ciekawie i rzetelnie. Profesor wszystko tłumaczył w przystępny, zrozumiały dla studentów sposób. Jeśli ktoś jednak nie zrozumiał to profesor tłumaczył jeszcze raz, aż do skutku. Duża interakcja między wykładowcą, a studentami. Widać, że właściwy człowiek we właściwym miejscu i do tego pełen praktycznej wiedzy. Fajne schematy, które ułatwiały zrozumienie zagadnienia. Naprawdę, jedne z lepszych wykładów na całych studiach! Były też wykłady prowadzone przez innych pracowników katedry - więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dodatkowo co jakiś czas ( w sumie na większości wykładów) była puszczana lista (liczyła się na przedtermin albo na przyszłe warsztaty z USG)
Egzamin:
Przedtermin: Z tego co pamiętam trzeba było mieć 4,5 plus obecności na wykładach. Generalnie Profesor jest bardzo przychylny studentom i można było pertraktować warunki. Na koniec wyszło, że każdy kto chciał mógł iść odpowiadać ustnie. Wybrane zostały chyba 2 dogodne terminy (w tym jeden w lipcu, co było świetną sprawą dla ludzi którzy chcieli jakoś racjonalnie rozplanować sobie naukę w sesji). Pytania krótkiej odpowiedzi, a Profesor pomagał jak tylko mógł. Dawał chwilę do namysłu, nie stresował. Siedzieliśmy w kółko w bibliotece katedry i każdy dostawał pytania, które musiał rozwinąć. Bardzo polecam ten przedtermin, można było zdać w miłej atmosferze. Przed egzaminem polecam sobie również obejrzeć różne webinaria, które są ogólnodostępne w internecie min o przeroście prostaty - ułatwia to zrozumienie zagadnienia.
1 termin: Forma podobna jak dotychczasowe egzaminy z rozrodu. Nie pamiętam dokładnie ile pytań. Chyba 3? Na pewno bardziej szczegółowe i rozbudowane niż te z przedterminu. Ostatecznie chyba i tak większość zdała i nie było z tym większego problemu. 2 termin w postaci dopytki miały tylko pojedyncze osoby.
Materiały: W zasadzie wszystko co potrzeba to dostaniecie od katedry, materiały są udostępniane na Eduwet. Dla zainteresowanych jako dodatkową lekturę polecało się Andrologię - Wierzbowskiego 

Choroby psów i kotów
Choroby zakaźne
Forma taka sama jak na ćwiczeniach na bloku bydła. Dalej trzeba przedstawiać swoje przypadki kliniczne, które na szczęście było znacznie łatwiej znaleźć niż np w przypadku bydła. Wciąż polecam tę samą bazę https://www.researchgate.net/ . U niektórych prowadzących można było załapać ocenę za aktywność, dlatego polecam się zgłaszać i odpowiadać. Nie przypominam sobie abyśmy mieli jakąś kartkówkę albo pytanie na ocenę. Niektóre choroby były bardzo fajnie opracowane na ćwiczeniach min. FIP czy wścieklizna. Były też JEDNE (słownie jedne) ćwiczenia praktyczne z pobierania płynu mózgowo-rdzeniowego, ćwiczenia odbywały się w prosektorium na apach i były bardzo ciekawe (dlatego szkoda, że takich zajęć praktycznych jest tak mało w programie). Ćwiczenia kończą się szybciej (mniej więcej na przełomie kwietnia/maja) bo jest mniej godzin niż na bloku z bydła więc można prosić o wcześniejszy egzamin co jest super opcją biorąc pod uwagę ilość egzaminów, która czeka w sesji letniej.
Kolokwium zaliczeniowe na sam koniec - test i kilka pytań otwartych.
Wykłady:
Poprosiliśmy o skondensowanie wykładów aby wcześniej skończyć cały przedmiot. Bo co prawda ćwiczenia kończą się szybciej, ale wykłady jeszcze trwają do końca semestru. Aby wyrobić się szybciej i zaplanować wcześniejszy egzamin warto o tym pomyśleć zawczasu.
Egzaminy:
1 termin: Standardowo test składający się ze 100 pytań. Nic nowego, forma podobna do tej co na bloku bydła.
Materiały:
Ja miałam w PDFie Choroby zakaźne psów i kotów- Green i głównie na jej podstawie robiłam notatki na ćwiczenia. Inni korzystali też z książek Profesora Frymusa bądź Choroby zakaźne psów - Adaszek, Staniec, Kalinowski, Ziętek, Winiarczyk (Weterynaria w Praktyce), która była stosunkowo nową i ciekawą pozycją. Na eduwecie były też udostępniane artykuły i pojedyncze prezentacje od prowadzących

Rozród:
Chyba najciekawszy przedmiot z bloku psów i kotów ( to samo mówiłam na bydle? haha). Sama nie wiem dlaczego, ja po prostu bardzo polubiłam rozród (na każdym bloku to był mój ulubiony przedmiot). Zawsze wiedza wchodzi mi łatwo i szybko do głowy i nauka nie sprawia problemu. Ćwiczenia prowadzone z różnymi prowadzącymi w zależności od tematu i znowu trzeba pilnować rozpiski aby się nie pogubić. Na tym przedmiocie wykonywaliśmy najwięcej praktyki: min USG, wymazy z pochwy i ocena fazy cyklu płciowego, były nawet zajęcia z zabiegu Ovariohisterektomii i kastracji samców (udało mi się po raz pierwszy wykastrować samicę, mega przeżycie). Minusem jest to, że grupy są zbyt liczne i tylko pojedyncze osoby dosięgną tego "zaszczytu" aby móc coś praktycznego zrobić. Nie do końca jest to sprawiedliwe, ale nic na to nie poradzimy. Na ćwiczeniach poruszane są ważne kwestie rozpoznawania fazy cyklu płciowego, inseminacji czy metod antykoncepcji. Poznajemy też dokładnie jak wygląda cykl u psów i kotów.W sumie dużo praktycznej wiedzy, która z pewnością przyda się w przyszłości. Dużo zależy od prowadzących i tego w jaki sposób wykładają dany materiał. Generalnie było naprawdę w porządku. Zajęcia odbywają się co 2 tygodnie.
Kolokwium: Z tego co pamiętam było jedno kolokwium z całego semestru. Na początku miało być ustnie u danego prowadzącego z którym mieliśmy najwięcej ćwiczeń. Koniec końców było pisemne z pytaniami ułożonymi przez Profesora. Tydzień przed kolokwium można było przychodzić do Profesora jeśli miało się jakieś wątpliwości. Pytania były ogólne, w niektórych momentach można było bardzo się rozpisać, a czasami wystarczyło raptem kilka zdań.
Wykłady: Były ciekawe podobnie jak w przypadku andrologii. Polecam chodzić z całego serca, nawet jeśli rozród to nie jest Wasz konik. Na pewno dużo Wam to pomoże i lepiej zrozumiecie temat. Wykłady są udostępniane na platformie Eduwet, ale niektóre slajdy są tylko przekrojowe lub zawierają schematy/wykresy które rozwija Profesor na wykładach. Są też puszczane listy, które mogą mieć znaczenie przy późniejszej organizacji przez katedrę warsztatów z USG.
Egzamin:
1 termin: Standardowo 3 pytania. W tej sesji udało się ułożyć wszystkie 4 egzaminy z bloku osobno każdego dnia.
Materiały:
Większość dostajecie od katedry, są udostępniane na platformie EDUWET i wystarczą do zdania kolokwium i egzaminu. Dla chętnych aby lepiej zrozumieć temat można doczytywać z Położnictwo Weterynaryjne Jacksona lub Położnictwo i neonatologia psa i kota. W internecie możecie również znaleźć fajne artykuły np na platformie magwet lub innych.

Choroby wewnętrzne:
Co tydzień zajęcia prowadzone z innego tematu: min kardiologia, neurologia, dermatologia, stomatologia, endoskopia, biopsja itd. Często zajęcia miały charakter typowo praktyczny i każdy mógł wykonać konkretną czynność (czasu było wystarczająco dla wszystkich, więc spokojnie).  Czasami zajęcia odbywały się w gabinetach z pacjentami i można było zobaczyć po kolei tok postępowania. Innym razem zajęcia w postaci analizowania przypadków klinicznych. Warto coś przeczytać przed zajęciami aby mieć rozeznanie z danego tematu, choć nie przypominam sobie aby były jakieś kartkówki lub pytanie studentów (jak już to w tłum).
Kolokwium: jedno kolokwium na koniec semestru: 2 pytania z różnych tematów. Każdy prowadzący sprawdzał swoje pytanie.
Wykłady: warto chodzić, zwłaszcza w przypadku prowadzących, którzy nie dają żadnych materiałów do nauki na egzamin. Poza tym jest ciekawie i można dowiedzieć się praktycznych rzeczy.
Egzamin:
3 pytania i z każdego trzeba mieć min 3. Mnie pokonała kardiologia i neurologia (dwa działy, których serio nie lubię).  Dużo materiału do nauki i mało czasu, czyli znowu czynniki, które nie działają na korzyść. Radzę nie bagatelizować tego przedmiotu, choć 2 termin był już łatwiejszy i wszyscy ostatecznie to zdali to jednak warto oszczędzić sobie nerwów i zdać to w 1 terminie.
Materiały: Czasami udostępniane przed prowadzących (choć nie zawsze!). Z tego co pamiętam ja często korzystałam z artykułów, które z łatwością znajdziecie w internecie. Można też doczytywać z Chorób wewnętrznych Nelsona.

Chirurgia:
Byłam trochę zawiedziona ze względu na małą ilość zajęć praktycznych (z chirurgii miękkiej), choć podobno i tak wiele rzeczy zmieniło się na lepsze. Trochę praktyki było min z zakładania opatrunków i ortopedii (której zresztą nie lubię :( ) jak i też ze stomatologii (min ekstrakcja kła). Warto sobie robić jakieś notatki bo niektóre prezentacje nie są udostępniane przez katedrę. Przebieg ćwiczeń w dużej mierze zależy od tego z jakim prowadzącym macie zajęcia. Ludzie, którzy lubią chirurgię twardą pewnie będą zadowoleni.
Kolokwium: jedno pod koniec semestru, zazwyczaj ustnie z prowadzącym z którym mieliście większość ćwiczeń. Duże zróżnicowanie w zależności od prowadzącego.
Wykład: Profesor preferuje skondensowanie wykładów, przez co kończą się one znacznie szybciej. Warto notować to co dopowiada bo potem może okazać się to kluczowe na egzaminie (jeśli akurat on będzie sprawdzał Wasze prace).
Egzamin: Jak dla mnie najwięcej stresu i nauki. Stresu bo krążyły różne plotki i ploteczki o trudności egzaminu i sprawdzaniu prac. Teraz na chłodno mogę ocenić, że nie było tak źle. Większość osób zdała egzamin. Materiału jednak faktycznie jest dużo, więc racjonalnie zaplanujcie sobie naukę. Warto się uczyć ze sprawdzonych notatek, krążą różne opracowania, które mogą mieć błędy na co zwracał uwagę Profesor przy ogłaszaniu wyników. Zawsze warto zajrzeć do książki - Fossum (bardzo fajna pozycja!).  Ja miałam szczęście bo pytania bardzo mi przypadły, miałam chirurgię miękką i dużo się rozpisałam.

Dietetyka:
Podobno jeśli ktoś miał wcześniej fakultet z żywienia psów i kotów to był zwolniony z tego przedmiotu (u nas nie otworzył się ten fakultet więc nie jestem w stanie Wam powiedzieć czy to prawda). Na zajęciach uczyliśmy się czytać etykiety karm, obliczać odpowiednie dawki żywieniowe dla psów i kotów oraz o żywieniu zwierząt w różnych schorzeniach (np wątroby, trzustki, nerek). Na zajęciach rozwiązywaliśmy różne zadania i obliczaliśmy dawki. Utwierdziłam się w przekonaniu, że żywienie jest naprawdę istotne i wielka szkoda, że tak mało godzin na studiach jest poświęcony temu zagadnieniu. Zdecydowanie za mało abyśmy mogli pojąć to wszystko i umieć dobrze wykorzystać w praktyce. Zajęcia odbywały się co 2 tygodnie. Punktem dodatkowym był wyjazd zorganizowany do Royal Canin (tam wiem, sucha karma ble ble), ale fajnie było zobaczyć jak to wygląda w praktyce. Dodatkowo odbył się wykład z dietetykiem psów i kotów, a ja wygrałam książkę (yeah!). Obyło się bez chamskiego przekonywania do suchej karmy, więc bądźcie spokojni.
Kolokwium: odbyło się na sam koniec ćwiczeń w formie testu, niektóre pytania zaskoczyły i ciężko było znaleźć odpowiedź. Nie było za dużo czasu aby uczyć się całego materiału. A same materiały udostępniane przez Panią Doktor nie zawierają wszystkiego więc warto notować i chodzić na wykłady.
Wykłady: Były na zmianę z andrologią, co 2 tygodnie. Na ostatnim wykładzie była chyba lista, która powodowała podwyższenie oceny na koniec.
Materiały: Pani Doktor udostępnia konspekty, ale nie ma tam wszystkiego. Polecam po prostu robić dodatkowo notatki.

Higiena mleka
Część całego pakietu higienicznego. Ja kompletnie się do tego nie nadaję i zawsze mam problemy z przyswojeniem wiedzy z tego zakresu. Na szczęście ten przedmiot nie był uciążliwy i nikomu nie sprawił żadnych problemów. Często ćwiczenia miały charakter praktyczny, "zabawa" z odczynnikami, określanie zawartości tłuszczu w maśle itd. Jeśli mam być szczera to ja nigdy nie wiedziałam co się wokół dzieje. Prowadzący się starali i za to duży plus.
Kolokwium: test jednokrotnego wyboru, nie był ciężki więc spokojnie dacie rade!
Wykłady: obywały się o zabójczej  godzinie 7:30 (PS: teraz z perspektywy czasu jak miałam ćwiczenia z interny koni na 6:45 ta godzina nie wydaje się taka straszna).
Materiały: Pod koniec są udostępniane konspekty z których można się uczyć na kolokwium. Krążą też jakieś materiały do nauki i notatki.


Higiena zwierząt rzeźnych i mięsa
Kolejny przedmiot z pakietu higienicznego. Prowadzony przez innego prowadzącego niż w 1 semestrze i dotyczył  innej tematyki. W dużej mierze skupiał się na przepisach, ustawach itd. Przyznam, że dla mnie to była totalna czarna magia, jak się na spokojnie do tego nie przysiądzie i nie przeczyta ze zrozumieniem wszystkich tych rozporządzeń to nie widzę wyjścia aby móc spokojnie zdać ten egzamin. Ja do tego wszystkiego doszłam właśnie przy nauce na egzamin, kiedy wszystko na dokładnie przeczytałam ze zrozumieniem i umiałam połączyć wątki. Przedmiot wzbudza wiele emocji. Dla mnie nie było to wszystko łatwe. Ale zacisnęłam zęby bo wiedziałam, że muszę przez to przejść. Teraz przynajmniej wiem, że rozporządzenia to jedno a to co się dzieje w rzeczywistości to drugie. Zajęcia głównie w formie seminarium, była też chyba jakaś praktyka - badanie w kierunku włośnia itd. Większość to jednak grzeczne słuchanie prowadzącej i robienie notatek. Zwracajcie uwagę na to co jest wykładane i na co nacisk przykłada prowadzący bo będziecie wiedzieli co jest istotne a co mniej. W trakcie przedmiotu był 3 dniowy wyjazd do rzeźni bydła, trzody chlewnej i do mleczarni. Dla mnie emocjonalnie ciężkie przeżycie, chociaż założę się, że wiele osób by to wyśmiało. No cóż... każdy jest inny i na inną mentalność. Panuje opinia, że to najlepszy wyjazd na studiach, integracja, grill i te sprawy. Pozostawię to bez komentarza... Nie będę się za dużo rozpisywać na ten temat, chociaż wiele osób prosiło mnie o dokładną relację. Wyjazdy są jakoś w maju, oczywiście transport musicie we własnym zakresie ogarnąć. A żeby było śmiesznie nic bezpośrednio tam nie dojeżdża, więc zostaje tylko łaska znajomych z grupy, że wezmą nas autem. Pokoje macie zapewnione na czas pobytu (w jakimś ośrodku wypoczynkowym, obok jezioro i całkiem przyjemna okolica). Trzeba zakupić we własnym zakresie: białe kalosze, 2 jednorazowe kombinezony i 2 foliowe fartuchy oraz 1 jednorazowy fartuch i 3 czepki. W jednym czasie wyjeżdżają 2 grupy - nie ma wtedy zajęć, chociaż i tak czasami ma się z tego tytułu problemy. W jednym dniu 1 grupa jedzie do rzeźni bydła, a 2 grupa do rzeźni trzody chlewnej. W następnym dniu na odwrót. Cieszę się, że mam to za sobą. Trzeba wszystko oglądać, łącznie z transportem, ubojem, potem badanie ośrodków i tusz, oglądanie wszelkich dokumentów, rozmowa z urzędowym lekarzem. Badanie samych ośrodków dało się przejść, podobnie jak w prosektorium - wiesz, że musisz to zrobić i spokojnie sobie badasz. Ale te wszystkie hałasy wokół bardzo wytrącały z równowagi. Nie byłam na to psychicznie przygotowana i obudził się wszystkie moje wrzody żołądka i dały o sobie znać ze zdwojoną siłą. Najgorzej, że czasami odbierane to było jakbym była dziwolągiem, niektórzy pracownicy rzeźni robili sobie żarty. Na szczęście prowadzący okazali zrozumienie i dało się przez to wszystko przejść. Na 3 dzień już "tylko" wyjazd do mleczarni, dostawało się jogurciki i inne rzeczy. Po 3 dniach spokój i wracamy do rzeczywistości.  W sumie możecie mówić co chcecie, śmiać się z mojej reakcji. Mnie to już nie obchodzi. Cieszę się w pewnym stopniu, że przez to przeszłam, udało mi się wyłapać wiele nieścisłości w trakcie praktyk i widzę jakie są realia. Skończyło się na tym, że przeszłam na pełen wegetarianizm i dobrze się z tym czuję. Przedmiot zdałam i to nawet całkiem dobrze, więc na serio się da. Trzymam kciuki za Was wszystkich :)
Kolokwium: jedno kolokwium jakoś w połowie semestru (nie pamiętam konkretnej daty), ale na pewno przed wyjazdami do rzeźni. Pytania były w porządku, wszystko to co zostało omówione zarówno na ćwiczeniach jak i wykładach. Nie trzeba było się dużo rozpisywać, tylko same istotne rzeczy.
Materiały: Większość to rozporządzenia, które spokojnie znajdziecie. Są też udostępniane materiały na platformie eduwet. Warto też notować, zwłaszcza, że niektóre rozporządzenia uległy zmianie i żebyście nie mieli przestarzałych informacji. Jako uzupełnienie polecana była książka Higiena mięsa - Z. Prost

Toksykologia
Interesujący przedmiot i żałuję, że w trakcie semestru letniego nie miałam dostatecznie dużo czasu aby lepiej się do niego przyłożyć. Kwestia zatruć wydaje się często bagatelizowana, a to dosyć ważne zagadnienie. To takie małe połączenie z zakresu patomorfologii, farmakologii i patofizjologi. Były omawiane grupy zatruć u poszczególnych gatunków. Opis środka, jego mechanizm, jakie wywołuje zmiany - objawy i zmiany ap, a także leczenie zatruć i stosowana terapia. Można było poznać rożne praktyczne rozwiązania o których wcześniej nie miało się pojęcia. Przebieg zajęć w dużej mierze zależał od prowadzącego. Ja trafiłam bardzo dobrze i zajęcia były prowadzone ciekawie. W trakcie semestru każdy musiał wykonać pismo przewodnie - na jednych z pierwszych ćwiczeń zapisujecie się do danego tematu i z tego zakresu trzeba wykonać pismo przewodnie, które jest potem oceniane przez prowadzącego. Musi być wiarygodne, więc wymyślanie nie wchodzi w grę.
Szczególnie w pamięć zapadły mi ćwiczenia z zatruć roślinami u małych zwierząt i to, że obaliliśmy różne mity (min zatrucia gwiazdą betlejemską, sens stosowania węgla leczniczego u zwierząt itd). Mój prowadzący pytał co zajęcia, najlepiej się umówić wcześniej kto odpowiada i zgłosić się do odpowiedzi albo po prostu systematycznie się uczyć co jest dobre z punktu widzenia przygotowania do kolokwium i egzaminu. Raz można zgłosić grupowe nieprzygotowanie. Warto robić notatki na ćwiczeniach, co prawda materiały są udostępniane studentom to jednak wiele rzeczy jest dopowiadanych i są one istotne. 
Kolokwium: 3 kolokwia na cały semestr. Z tego co pamiętam głównie pytania testowe, ale często dość szczegółowe. W zakres materiału wchodził też materiał wykładowy, wiec musicie tego pilnować.
Wykłady i Egzamin: Podejrzewam, że po naszej dramie na roku dużo się u Was zmieni, więc nie widzę sensu rozpisywania się na ten temat. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, że będzie dobrze!

Zoonozy
Prowadzone w formie audytoryjnej - 2 grupy ćwiczeniowe jednocześnie. Różny zakres materiału i każde ćwiczenie z innym prowadzącym - byli nawet goście z poza uczelni. Na zajęcia z parazytologii musicie się indywidualnie umawiać z Doktorem i są prowadzone w sali ćwiczeniowej katedry parazytologii - z tego co pamiętam była nawet jakaś praktyka. Warto zadbać wcześniej o dogodny termin bo całe ćwiczenia trwają 2h i są poza godzinami ćwiczeń z zoonoz.
Materiały: Tylko niektórzy prowadzący udostępniają, dlatego pilnujcie tego i notujcie najważniejsze informacje.
Kolokwium: forma testowa, niektóre osoby miały poprawę i niestety 2 termin odbył się we wrześniu. Kolokwium przypadało w gorącym okresie wszystkich zaliczeń.

4 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że pomimo braku komenatrzy nie jest Pani załamana. Pani blog jest cudowny i wiem, że za parę lat osoby ciekawe na temat weterynarii tu wejdą. Motywuje mnie Pani tymi wpisami, a przed maturą to chyba konieczne. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Klaudia! Kiedy info o V roku? ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam! Weterynaria to bardzo trudne studia. Ja też marzyłam o tych studiach, ale w liceum nie byłam wystarczająco dobra z biologii i poszłam na prawo. Mam też dużo nauki i staram się uczyć systematycznie, zgodnie z tymi poradami:
    basecampstudent.com/pl/tipy/nauka/sesja-na-studiach-jak-sie-przygotowac-i-czego-unikac/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli szukasz profesjonalnej kliniki weterynaryjnej polecam zglosic sie do https://ocw.com.pl/onkologia My leczyliśmy tam naszego psa! Był bardzo chory, ale dzięki szybkiej interwencji weterynarza wszystko zakończylo się dobrze.

    OdpowiedzUsuń